niedziela, 30 grudnia 2012

Szczęśliwego nowego roku ! <3








                                         już czekam na wakacje *_*
















piątek, 28 grudnia 2012

Rozdział 5

                      Rano obudziły mnie cudowne zapachy racuszków. Zobaczyłam, że koło mnie nie ma Liama więc wstałam i poszłam go poszukać. O dziwo znajdował się w kuchni i smażył te przepyszne, małe, "okrągłe" naleśniczki.
-O proszę królewna wstała - powiedział i dopiero teraz zorientowałam się, że stoję tu we wczorajszej sukience i rozmazanym makijażu.
-O jezu.... - powiedzoałam biegnąc do łazienki. Z której gotowa wyszłam po 15 minutach.
-Może się przywitasz ? - spytał Liaś z miną kota ze szreka.
-Oj no jak już nalegasz - podeszłam i pocałowałam go w policzek - Gdzie są dziewczyny ? 
-Śpią jeszcze. - odpowiedział zmuszając mnie tym samym to spojrzenia na swój zegarek w Iphonie który wskazywał 11:20.
-O jezu jak wcześnie.
-No właśnie....
-Nie mogłeś spać ? - spytałam z troską.
-Mogłem, ale około 10 rano KTOŚ zrzucił mnie z łóżka. - 
-O jejku, przepraszam - chciałam go przepraszać, a ten bezczelnie śmiał się ze mnie, że niby ja gadam przez sen o kolorowych kucykach biegających po tęczowym sznurku ? Bzdury opowiada i tyle !
-Zaraz trzeba będzie budzić naszych imprezowiczów. Pomożesz  mi ? - spytał uśmiechając się złowieszczo.
-Oczywiście, tylko poczekaj zjem śniadanie, ubiorę się i pójdę po aparat.
-Oki Toki.
                Szybko zrobiłam to co miałam i przeszliśmy z Liamem do omawiania taktyki. Ustaliliśmy, że najpierw obudzimy cały apartament chłopców za pomocą wiader z wodą i patelni z chochlą, a następnie w jakiś łagodniejszy sposób dziewczyny. Po zorganizowaniu sobie potrzebnego sprzętu udaliśmy się do pokoju chłopców, ja stałam po jednej stronie z patelnią w którą na znak miałam zacząć tłuc jak głupia, a Liam po drugiej stronie z jednym wiadrem wody, koło każdego łóżka takie stało.
-Zaczynamy ? - spytałam powstrzymując się od śmiechu
-Zdecydowanie, śpią już za długo. Raz..... Dwa..... Trzy!
                 Kiedy chłopak skończył odliczać ja zaczęłam walić w mój instrument, a on oblał naszą pierwszą ofiarę, Zayna, który  pośpiesznie próbował "wyjść" z łóżka co zakończyło się upadkiem. Z resztą poszło podobnie, ale najbardziej uśmialiśmy się z Louisa, który zaczął biegać w kółko krzycząc o końcu świata i wielkim cunami. Z dziewczynami było tyle samo ubawu, a może nawet więcej, bo nasza dwójka ulepszyła się o 4 osoby. No muszę przyznać, że dla naszych ofiar nie była to najlepsza pobudka w życiu.
                  Niestety z Liamem nie przewidzieliśmy odwrotnej sytuacji, ani nie zorientowaliśmy się kiedy wszyscy wyszli z kuchni. Jak już tam wrócili to zostaliśmy mile powitani dwoma wiadrami z wodą i kostkami lodu.
-Już nie żyjecie  ! - krzyknęłam zaczynając gonić Lou, który jako ostatni zorientował się, że powinien się ewakułować.Niestety był on na tyle inteligentny żeby złapać mnie zanim ja złapię jego.
-Hahhahahaha Loui puść mnie ! - darłam się na marchewkowicza, który tarmosił moje włosy.
-Haahhahaha nie.
-Hahhahahaha tak !
-Hahahhahaha okej.
-Ej wgl. z czego my się śmiejemy ? -powiedziałam cała mokra siadając na kanapie.
-Hahahahhaha nie ma pojęcia.
-Jezu, ale wy jesteście głupi.- powiedział Harry z jajkiem na głowie.
-Widzę panie inteligentny, że dostało się panu, bo szanowny pan nie raczył uciekać przed szanownym panem Liamem ? - odgryzłam się loczkowi.
-Może......
                 Około godziny później wróciłyśmy  z  a
partamentu chłopców, żeby się spakować, a teraz stoimy na lotnisku. Wszystkim było smutno, ale z dziewczynami byłyśmy bardzo bliskie płaczu, a kiedy zaczęliśmy się żegnać jako pierwsza nie wytrzymałam.
-Dbaj o swoje loczki i  nie zaniedbuj za bardzo Louisa. - powiedziałam mocno przytulając się do Hazzy. Następny był Zayn.
-Pamiętaj żeby zawsze mieć gdzieś schowany, przed tymi dzikusami, zapas lakieru do włosów i żelu.
-Jejku Nialler nie bądź jak ja i nie płacz - powiedziałam do blondyna widząc że ma łzy w oczach - Jedz dużo, żebyś mi tu nie schudł i miej przygotowany zapach żelek na mój powrót.
-Louis moja ty kochana zebro.... Postaraj się nie wysadzić  wszystkiego w powietrze, jedz dużo marchewek i przede wszystkim nie zaniedbuj Harrego. - kiedy skończyłam moją przemowę chłopak popłakał się i mnie przytulił.
-Liam... - tylko tyle zdołałam powiedzieć kiedy chłopak przyciągnął mnie do siebie. Też płakał. Odsunął się i  spojrzwał w moje oczy. Rozumieliśmy się bez słów. Otarł kciukiem łzy z mojej twarzy, jednak to nic nie dało. - Obiecaj, że nie zapomnisz o mnie przez te dwa miesiące.
-Obiecują - powiedział całując mnie w policzek.
              Całą odprawę próbowałyśmy doprowadzić się do normalnego stanu, ale udało nam się dopiero w samolocie. Cam i Emily usnęły od razi niestety ja nigdy nie byłam w stanie spać podczas podróży, więc zajęłam się sobą.
              Lot trwał może godzinę, półtorej. Jak tylko przeszłam z zwaliskami za bramki odprawy zobaczyłam rozglądających się rodziców, więc im pomachałam.
-Jejku Aria kochanie jak ja się za tobą stęskniłam. - powiedziała moja mama mocno mnie przytulając. - Jakaś smutna jesteś, co się stało  ?
-Nic, po prostu musiałam przegnać się z przyjaciółmi.
-Już z dziewczynami znalazłyście sobie przyjaciół ? - spytała lekko zdziwiona
-Nawet piątkę ! Muszę z wami porozmawiać o moim następnym wyjeździ, ale to potem.
-Nie wiarygodne ! Dopiero co przyjechała, a już chce wyjeżdżać ! - zaśmiał się z mój tata.
-Hahahah też was kocham !
            Kiedy tylko postawiłam walizki koło wielkiej szafy w moim pokoju, postanowiłam zmienić jego wygląd. No, bo przecież nie wpuszczę chłopaków jak przyjadą do pomieszczenia, które całe obklejone jest ich plakatami i zdjęciami. Nie mineła dobra godzina od kiedy zaczęłam oczyszczać moje ściany, a zostałam zawołana na kolację. No tak, przecież 23 godzina to dla nas norma.


                                                                ***
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać na ten rozdział, ale przed świętami nie miałam czasu, w święta komputera i tak jakoś wyszło :) Mam nadzieję, że się wam spodoba <3333 KOMENTUJCIE !
ps nie mam pojęcia co się stało z tekstem na początku


                                                            pokój Arii

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Rozdział 4


                Tak jak przypuszczałam nie dałam rady zasnąć. Najwyraźniej Morfeusz musiał się dzisiaj zająć kim innym i mnie zostawił na pastwę przemyśleń o wczorajszym wieczorze. Mam szczerą nadzieję, że przez te dwa miesiące chłopacy o nas nie zapomną, a przynajmniej Liam.

                Dzisiaj około 17 mamy się stawić u chłopców w apartamencie, bo doszli do wniosku, że jak już ich tu zostawiamy to muszą pójść z nami do najlepszego klubu w całym Londynie.

-No to do 17 mamy czas dla siebie – powiedziałam, i w tym samym czasie usłyszałam jakże denerwujący dźwięk mojego telefonu, który oznajmi ł że dostałam smsa.

„Pójdziecie z nami na zakupy ? xoxoxoxoxooxo” – Liam

„Przemyślę to xD :*” – Amy

„Ej no”

„Oczywiście, że pójdziemy. O której ?”

„Za godzinkę w holu <3”

                Szybko obudziłam dziewczyny, które jak dowiedziały się że idziemy na zakupy wyleciały z łóżek jak oparzone. Muszę zastosować tą metodę jak nie będą chciały wstać…..

                Po porannej toalecie i szybkim śniadaniu postanowiłyśmy pojechać windą na dół. Niestety spotkałyśmy w niej chłopaków. Samo w sobie nie jest to takie złe tylko, że windą może jechać maksymalnie 7 osób.

-To ja zejdę po schodach. – powiedziałam i odwróciłam się w stronę schodów.

-Poczekaj pójdę z tobą, bo jeszcze się zgubisz. – no i tak już z Liamem udałam się w stronę, wcześniej wspominanych, schodów.

-Liam wiesz, że jutro wyjeżdżam i wrócę dopiero za dwa miesiące ? – spytałam chłopaka po chwili ciszy.

-Wiem, ale staram się teraz o tym nie myśleć. Tylko o tym, że za dwa miesiące przylecisz, prawdopodobnie,  na stałe.

-No też prawda, ale za dwa miesiące już raczej nie będziecie o nas pamiętać – mruknęłam pod nosem.

-Ej nie mów tak ! Nie jesteś jakąś zwykłą dziewczyną którą da się zapomnieć, przynajmniej nie dla mnie. Nie wierzę w to, że znamy się dopiero 4 dni, szczerze to wydaje mi  się to głupie i dziecinne, ale także prawdziwe. – powiedział i podszedł do mnie niebezpiecznie blisko.

-Ale…

-Nie przyjmuję odmowy… - powiedział i delikatnie musnął moje usta. – Lepiej zejdźmy już na dół.

                Kiedy zeszliśmy po tych niewiarygodnie długich schodach reszta chołoty siedziała rozwalona na hotelowych fotelach.

-Wy to się musieliście zmęczyć. – zaczęłam się z nich śmiać, a po chwili dołączył do mnie Liam.

-Spadaj Montgomery ! – powiedziały Carmen

                Zakupy można było  uznać za udane. Oczywiście chłopcy mieli po dwie, trzy reklamówki, a my po dziesięć xD. Miała bym mniej  toreb gdyby Liam nie uparł się żeby nie kupić mi przepięknej sukienki. Ale kupił mi ją tylko dlatego, że przegrałam w kamień, papier czy nożyce. xD Sierota forever <3.

                Kiedy tylko każda z nas wybrała sobie sukienkę zaczął się prawdziwy wyścig do łazienki, bo do umówionego spotkania z chłopcami została nam już jakaś godzina. Postanowiłam założyć dzisiaj zakupioną sukienkę, a do niej wysokie, kremowe szpilki. Włosy spięłam w wysokiego koka. Zrobiłam makijaż i byłam gotowa do wyjścia. Po dojściu pod apartament chłopców byłyśmy zdziwione, ponieważ wszyscy ubierali już buty.

-Od kiedy to wy tacy punktualni ? – spytała zdziwiona Emily

-Po prostu nie dopuściliśmy Horana do lodówki – odpowiedział Louis – ślicznie wyglądacie.

-Hahahahhahahahahaha zawsze spoko. Dziękuję.

                Postanowiliśmy iść na pieszo przez co byliśmy pod klubem dopiero po 40 minutach. Pod wielkimi metalowymi drzwiami ciągnęła się olbrzymia kolejka, więc z dziewczynami stanęłyśmy zrezygnowane na samym końcu. Nie dane nam było długo tam stać, bo chłopcy zaciągnęli nas pod wejście i po krótkiej rozmowie z ochroniarzem pozwolono nam wejść.

                W środku panował wielki tłok, a w tle leciała głośna muzyka. Od razu skierowaliśmy się  w stronę stolików w nadziei, że znajdziemy jakiś wolny. Dzięki bogu nie przeliczyliśmy się.

-Aria chodź po coś do picia. – powiedział Liam.

-Ale czemu ja? – zaczęłam jęczeć

-Bo jak byśmy wysłali kogoś z nich to by wypili wszystko po drodze.

-Hahahhahahahaha okej.

-Ślicznie dzisiaj wyglądasz. – powiedział kiedy już nieco oddaliliśmy się od stolika.

-Dziękuję, ty też niczego sobie.

-Hahahha dzięki mała.

-Ej no ! W tych butach mam marny metr siedemdziesiąt!

-Ale bez nich już nie. Poza tym i tak jesteś ode mnie niższa. I nie możesz zrobić tak – pomimo moich protestów wziął mnie na ręce i zaniósł aż do baru.

                                                               *Puśćcie to - http://www.youtube.com/watch?v=R7Gf2SOmz5Q *

Do stolika wróciliśmy z dwoma tackami jakiś mocnych drinków. Kiedy zwierzyna rzuciła się na ofiary (kieliszki) z Liamem wymknęliśmy się na parkiet. Tańczyliśmy ze sobą już dwie piosenki i w końcu puszczono coś wolniejszego.  Wtuliłam się w tors Liama, zarzuciłam mu ręce na szyję, a on objął mnie w pasie. Patrzyliśmy sobie w oczy. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie. Świat dookoła zniknął, nawet dźwięk piosenki został zagłuszony naszymi własnymi myślami.

-Czyli, że zobaczę cię dopiero w maju ? – spytał, ale nadal nie odwrócił wzroku.

-Tak. Zaraz po tym jak napiszę maturę, czyli 15 maja.

-To dobrze, bo 10 maja kończymy z chłopakami trasę po Europie w ciągu której spędzimy ostatnie 10 dni w Polsce…

-O mój boże ! Naprawdę ?! O jezu ! Dlaczego dopiero teraz mi o tym mówisz ?! O jejku ! – zaczęłam piszczeć jak głupia i prawie się nie popłakałam ze szczęścia, przez co liam musiał wyciągnąć mnie na zewnątrz.

-Jakoś tak wyszło, że z zapomnieliśmy o tym.  Wytłumaczysz mi czemu masz ferie na końcu marca ?

-Oj długa historia może opowiem ci ją w drodze do parku.  – powiedziałam ruszając w stronę pobliskiego parku.

-Ej ej ej ! Poczekaj. Zaprowadzę cię w moje ulubione miejsce !

-Okej, ale mam nadzieję że to nie jest dale… - nie pozwolił mi skończyć i wziął na barki. – Hahahahhaha ej jak tu wysoko ! xD

-Hahahha nic nie widzę ! Połóż swoje ręce na moich – zrobiłam jak kazał i splótł nasze palce. – Teraz możemy już iść.

-Skubany !

                Szliśmy sobie, to znaczy  Liam szedł dobre 15 minut, w ciągu których jakieś 100000000 razy byłam narażona na upadek, ale mój mudżyn trzymał mnie cały czas dzięki czemu skończyło się tylko na gałęzi w oku.

-Hahahhahahaahah przepraszam! – krzyknął i postawił mnie na ziemi koło małego stawu.

-Hhahahahahhaha nic się nie stało xD. Jesteśmy już ?

-Tak, a co zmęczona ?

-Nawet nie wiesz jak <3

                Położyliśmy się na trawie, nad samy brzegiem. Liam objął mnie ramieniem, a ja już po raz drugi wtuliłam się w jego tors. Zdecydowanie jest to jeden z najlepszych dni w moim życiu. Klasycznie cudowną chwilę przerwał nam telefon. Tym razem nie mój (tsaaaa).

-Musimy już wracać królewno, bo ktoś musi odholować towarzystwo do domu.

-Czyli, że która jest już godzina ?

-Nie mam pojęcia jak ale z północy zrobiła się nagle 2:30.

                Kiedy udało nam się odstawić wszystkich do apartamentów, pominę już moment Larrego, okazało się że nasz kochany Haroldzik rozwalił się na dwóch łóżkach. Zaproponowałam Liamowi żeby na tą jedną noc zamieszkał u nas. Jako że była już 4 rano walnęłam się na kanapie bełkocząc chłopakowi gdzie ma iść. Po chwili poczułam jak ktoś przerywa mój spokój podnosząc mnie.

-Kim jesteś i co robisz ? – spytałam na wpół przytomna.

-Na imię mam Zygfryd i chcę cię zjeść.

-Hahahaha okej, Liamie.

-Niosę cię na łóżko, bo nie będę spać na materacu kiedy ty śpisz na kanapie.

-To gdzie ty będziesz spał ?

-Położę się na kanapie.

-Nie ! Jak już leżę na tym wygodnym łóżeczku, z którego nie mam siły wstać i protestować, rozkazję ci położyć się koło mnie. Przecież sam nazwałeś mnie królową

-Okejj, okej. Jak dla mnie to dużo lepsza opcja.
 
 
                                                                         ***
Podoba się ? mogę liczyć na jakieś komentarze ?
Sukienka Arii <3
 
 

środa, 12 grudnia 2012

Rozdział 3


                               *2 dni później*

                Te dwa dni były cudowne. Całe 48 godzin spędziłyśmy z chłopakami, na oglądaniu kreskówek, jedzeniu śmieciowego żarcia, no i oczywiście na niekontrolowanych napadach głupawki. Muszę przyznać, że pomimo naszej krótkiej znajomości zdążyliśmy się zaprzyjaźnić. Chłopcy okazali się normalnymi, otwartymi i przyjacielskimi ludźmi, a nie zapatrzonymi w siebie gwiazdeczkami.

                Dzisiaj jest przed, przed ostatni dzień naszego pobytu tutaj. No i dupa, bo potem wracamy dopiero za dwa miesiące, po maturze, i chłopcy już pewnie nie będą o nas pamiętać. No, ale trudno. Mamy jeszcze całe dwa dni.

                Wypadało by wstać i zrobić śniadanie tym leniom cuchnącym, które jeszcze pewnie śpią, ale tak mi się nieeee chceeee. Minęło pół godziny i wstałam, nie budząc reszty, poszłam się umyć, ubrać i umalować ( http://weheartit.com/entry/18104794/via/StylinsonShipper  ). Następnie jak przyzwoity człowiek udałam się w stronę aneksu kuchennego, ale oczywiście moją przyzwoitość zakłócił dzwonek telefonu. Na skutek czego jak oparzona wróciłam do pokoju. Nie zważając już na to czy obudzę dziewczyny, po przeczytaniu wiadomości zaczęłam piszczeć jak niedorozwinięty psychicznie człowiek.

*Sms*

Liam :3

„Cześć Aria. Robisz coś dzisiaj wieczorem ? Nie ? To dobrze się składa, bo wychodzisz ze mną wieczorem na kolację. Będę pod twoimi drzwiami punkt  18:04 ! P.S. nie przyjmuję odmowy. <3 „

Ja <3

„Oczywiście, że będę gotowa „ – odpisałam.

 

-Możesz mi wytłumaczyć, dlaczego zostałam obudzona o tak wczesnej godzinie ( 12: 40 ) i to jeszcze tak brutalnie ? – spytała na wpół przytomna Carmen.

-IDĘ Z LIAMEM NA RANDKE ! –wykrzyczałam na cały apartament, po chwili pytając samej siebie czy nie usłyszeli mnie chłopacy nad nami…

-Emily ! Aria nie wzięła dzisiaj leków – Cam krzyknęła w stronę naszej przyjaciółki która próbowała odciąć się od nas puchową poduchą.

-Ej no ! Ja mówię prawdę ! – oburzona rzuciłam jej telefon.

-… LOOOOOOOOOOOOOOOL !

-Hahahhahaahhhahahahahaha.

-Jezu teraz to już na pewno nie będzie się dało z tobą wytrzymać. – powiedziała Emily po tym jak pogodziła się z faktem, że już nie zaśnie.

-Ej no ! W CO JA SIĘ UBIORĘ ?! Do 18 zostało mi tylko 5 godzin ! – zdesperowana podskoczyłam do szafy i zaczęłam wywalać z niej rzeczy.

-To ja może zrobię śniadanie, a ty z Arią wybierzesz jakąś sukienkę. – powiedziała Carmen przed swoją przyjaciółką, która nie wiem  dlaczego była już przy drzwiach i zamierzała wychodzić.

                 Po zjedzeniu śniadania zaczęłyśmy intensywne poszukiwania odpowiedniej sukienki na dziś wieczór. Kiedy już nam się udało była 17.

-O mój boże! Mam już tylko godzinę!  - wykrzyczałam wpadając do łazienki.

Wzięłam szybki prysznic, po którym wyjątkowo nie rozczesałam włosów, aby zrobiły się urocze loczki. Z wilgotnymi włosami poszłam zrobić delikatny makijaż, a następnie wysuszyłam włosy i zostawiłam rozpuszczone w (http://weheartit.com/entry/45754142/via/sunshineeana) takim stanie. Następne w kolejce było ubranie sukienki (http://weheartit.com/entry/8221552) , oraz założenie butów (http://weheartit.com/entry/23244092/via/erikalydin ) i dobranie akcesoriów. Gotowa do wyjścia byłam równo po godzinie, więc postanowiłam pokazać się dziewczyną.

-Awwww . Uroczo wyglądasz – powiedziała Emily

-Dzięki <3 – w momencie kiedy to mówiłam  zadzwonił dzwonek do drzwi.

-Oooo to chyba twój….., czekaj jak ty zawsze mówiłaś na jego zdjęcia ? O, już wiem ! To twój rycerz na białym koniu. – śmiała się ze mnie Cam

-Zamknij się Fox ! Już  idę ! – krzyknęłam i jak debil pobiegłam otworzyć prawie się wywracając, przez  co całą trójką zaczęłyśmy się śmiać.

-O proszę jak tu wesoło. – powiedział Liam, kiedy w końcu doszłam do tych głupich drzwi.

-Proszę nie pytaj dlaczego. – odpowiedziałam zatykając usta pannie Fox, która z chęciom opowiedziała by mu całą historię.

-Idziemy ?

-Pewnie.

-Tylko gołąbeczki wróćcie o jakiejś przyzwoitej godzinie – a Carmen dalej się ze mnie śmiała.

-I po raz drugi, zamknij się Fox !

-Hahahahah, nie denerwuj się po prostu jest zazdrosna – szepnął mi do ucha wywołując tym samym salwę śmiechu.  Zostawiając zdezorientowaną Carmen w drzwiach udaliśmy się w stronę windy.

                Pomimo moich prób wyciągnięcia z towarzysza jakichkolwiek informacji, nie dowiedziałam się nic, a nic. Po około 15 minutach śmiechu i rozmowy doszliśmy do jakiegoś uroczego parku. Liam poprowadził mnie na drugą stronę jeziora, które ukryte było pomiędzy drzewami. Również pomiędzy drzewami ukryta była dróżka, która w tym momencie dookoła była obstawiona świeczkami, oczywiście o różanym zapachu, i na jej końcu znajdował się mały kocyk z koszykiem pełnym jedzenia.

-Jejku jak tu ślicznie.

-Udało mi się wyciągnąć od dziewczyn, że zawsze marzyłaś o pikniku w świetle księżyca.

-Zabiła bym je gdyby nie było tu tak pięknie – powiedziałam i pocałowałam go w policzek.

                Usiedliśmy na kocu i zabraliśmy się za jedzenie pysznego spaghetti, a po chwili przerzuciliśmy się na owoce. Liam w pewnym momencie zaczął we mnie rzucać winogronem więc ja nie pozostając dłużna zaczęłam robić to samo, ale skubany łapał je do buzi. Śmialiśmy się z siebie dobre pół godziny, po czym chłopak zaczął mnie łaskotać, jakby mało mi było śmiechu.

-Może zamiast molestować się wzajemnie pogramy w 10 pytań ? – spytałam jak udało mi się złapać oddech.

-Okej, jaki jest twój ulubiony kolor ?

-Zielony, a twój ?

-Fioletowy, wymarzone imię ?

-Rozalia – Rose, Ulubiona pora roku ?

-Lato *_*, ulubiony deser ?

-Truuuskawki w czekoladzie *_*, jak wyobrażasz sobie idealną dziewczynę ?

-Lekko pomalowana brunetka, z dużymi brązowymi oczami, dużymi truskawkowymi ustami i upierdliwą grzyweczką. Jest ona największą optymistką jaką znam i jest również najcudowniejszą osoba jaką poznałem w swoim życiu. Idealny chłopak ?

-Hahahahah jaki szczegółowy opis, znam ją  ?

-Może potem ci powiem kto to, ale teraz odpowiadaj.

-Brunet z niesfornymi, ale uroczymi włosami. Ma głębokie brązowe oczy w które można by się wpatrywać godzinami i idealne malinowe usta. Niesamowity człowiek, przyjaciel, zawsze ci pomoże zawsze pocieszy i trudno nie zarazić się od niego jego optymizmem. Masz dziewczynę ?

-Potem, też mi powiesz o kim mówiłaś. Nie, nie mam. Masz chłopaka ?

-Nieeeeee.

-Popatrz, spadająca gwiazda ! – powiedział.

                Zamknęłam oczy, aby pomyśleć życzenie. Czułam na sobie wzrok Liama więc odwróciłam się w jego stronę otwierając  moje oczęta. Nasze oczy się spotkały. Patrzyliśmy na siebie, zatopieni w kolorach swoich oczu. W pewnym momencie ja, największa kretynka na świecie, odwróciłam speszona wzrok.

-Uwielbiam jak się rumienisz – szepną mi do ucha, przez co stałam się już całkiem czerwona.

                Leżeliśmy tak jeszcze do godziny 24 rozmawiając o wszystkim i o niczym, śmiejąc się ze wszystkiego i z niczego, rzucając w siebie wszystkim i niczym (hahahahhaah wiem że psuję nastrój, ale nie mogłam się powstrzymać xD ). Potem postanowiliśmy się zbierać, tylko i wyłączni, że zaczęło robić się zimno. Szliśmy tak za rękę w stronę hotelu, ale oczywiście w połowie drogi nie miałam już siły. Na szczęście mój rycerz na białym koniu wziął mnie na barana i odstawił pod samiuteńkie drzi apartamentu.

-Dziękuję ci za taki wspaniały wieczór  - powiedział

-To chyba raczej ja powinnam  ci dziękować za romantyczną kolację – zbliżyłam się z zamiarem pocałowania go w policzek, ale ten w ostatniej chwili obrócił głowę i trafiłam na jego usta. W żołądku zrobiło mi się strasznie gorąco, a motyle zaczęły latać po całym brzuchu. Nogi się pode mną ugięły kiedy Liam zamiast przerwać kontynuował ten cudowny moment. Oczywiście jak zwykle ja musiałam zniszczyć taką chwilę spuszczając wzrok na dół.

-Prze…. Przepraszam – zaczęłam się jąkać i zamiarem wejścia do apartamentu zaczęłam gorączkowo szukać klamki od drzwi, ale ku moim zdziwieniu Liam złapał mnie za rękę.

-Nie musisz przepraszać, mi się podobało. – powiedział tuż przy mojej twarzy.

-Nie powiedziałam, że mi nie, bo nawet nie wiesz jak bardzo.

-Jak opisywałem mój ideał dziewczyny, opisywałem ciebie – szepnął mi prosto do ucha.

-A mi o ciebie.  – odpowiedziałam jednocześnie wchodząc do apartamentu.

-I opowiadaj jak było ! – krzyknęły dziewczyny zanim jeszcze zamknęłam drzwi, przez co widziałam jeszcze szeroki uśmiech Liama.

-Cudownie…..

                Opowiedziałam im całą historię, nie pomijając żadnego szczegółu. Widziałam że od momentu kiedy opowiedziałam o spadającej gwieździe nie mogły usiedzieć na miejscu.

-Ooooo, czyli możemy w końcu mówić do cb Pani Payne ? – spytała Emily

-Nieeee L, przecież wyjeżdżamy za dwa dni, a potem wrócimy dopiero za 2 miesiące. Oni już pewnie zdążą o nas zapomnieć.

-Ale potem zostajemy, mam nadzieję, już na stałe.

-No też prawda. Dobra idziemy spać ! Chociaż i tak pewnie nie zasnę – powiedziałam pod nosem, ale dziewczyny zdążyły to usłyszeć i zaczęły się ze mnie śmiać.
 
                                                                      ***
Mój komputer dalej nie działa, ale doszłam do wniosku, że napiszę ten rozdział jeszcze raz <3 trochę długi mi wyszedł O.o Podoba wam się ? :D

wtorek, 13 listopada 2012

Ej ej ej

niestety nie moge dodawać rozdziałów ponieważ ładowarka od mojego laptopa się przegrzała i jednym słowem nie działa więc nie mam dostępu do moich danych :<

niedziela, 28 października 2012

Rozdział 2


                Po rozpakowaniu się i ogarnięciu była już 22, ale to dla nas wczesna godzina więc poszłyśmy na spacer.
-Jejku jak ja kocham to miasto – zachwycała się Emily kiedy szłyśmy w kierunku Big Bena. Gdy już dotarłyśmy na miejsce postanowiłyśmy usiąść sobie na jednej z ławeczek i napawać się widokiem naszego kochanego miasta. Niestety nie mogłam się długo cieszyć bo usłyszałam krzyki moich przyjaciółek.
-Co do… - nie skończyłam, bo dostałam w kark Snieżką. – Aaaajjj ! Patrz gdzie celujesz ! – krzyczałam do chłopaka który był sprawcą moich mokrych pleców.
-O jejku. Przepraszam was dziewczyny, ale po prostu macie podobne czapki do moich kolegów. Naprawdę przepraszam. – zaczął się  tłumaczyć nieznajomy
-Nie no spoko.
-O popatrz moi przyjaciele idą. – faktycznie w oddali zobaczyłam czterech chłopaków zbliżających się w naszą stronę.  – Może z racji tego, że jesteście całe mokre poszły byście z nami na pizze  ?
-No nie wiem…
-Pójdziemy. – powiedziały dziewczyny i tym samym czasie doszli do nas chłopacy.
- Tak w ogóle to jestem Liam, to są Harry, Louis, Zayn i Niall.  – podczas wymieniania poszczególnych imion każdy  nich nam pomachał.
- Ja jestem Aria, ta dziewczyna ubrana w luźny szary sweterek i szalik to Carmen, a ta w brązowym swetrze to Emily.
-Miło was poznać tylko szkoda, że w takich okolicznościach – zaśmiał się Liam
-A tak w ogóle to co się stało ? – spytał Niall – Wiecie co ? Opowiecie w drodze do pizzeri, bo zgłodniałem.
                Po drodze cały czas rozmawiałyśmy z chłopakami Nie mogę uwierzyć, że poznałam One Direction! Gdybym mogła to skakała bym teraz z  radości jak mała dziewczynka, ale z dziewczynami obiecałyśmy kiedyś sobie, że jak spotkamy nasze kochane 5 cudów świata to zachowamy spokój żeby wzięli nas za takie „normalne”.
-O patczcie już jesteśmy – zauważył Haroldzik.
                Weszliśmy do środka i zamówiliśmy pizzę. Nam wystarczały dwie mały ale chłopcy zamówili ich dla siebie aż siedem, nie wspomnę już o tym, że duże.
-Może opowiecie coś o sobie ? – spytał Zayn
-Więc wszystkie trzy mamy 17 lat i pochodzimy z Narnii tak zwanej Polską. Przyjechałyśmy tu na tydzień na ferie zimowe w marcu ( nie pytajcie xD), a potem przylatujemy w maju na całe wakacje. Staramy się o przyjęcie na nasze wymarzone studiia Londynu .  Jesteśmy otwarte, towarzyskie i jak twierdzą nasi rodzice chore psychicznie ale ciiiiiiii. – opowiedziała im Emily
-Hahahhahahahha, a co chcecie studiować ?
- Ja socjologię, Aria politechnikę wydział lotnictwa, a Cam fotografię na akademii sztuk pięknych.
-Looooooooooooooooooool jakie ambicje – powiedział Lou z wielkimi oczami.
-Hahahahhahah to teraz wy opowiedzcie coś o sobie
-Hmm…   Więc najmłodszy z nas jest  Hazza, ma 18 lat. Ja, Zayn i Niall mamy 19, a Louis 21. Mamy wspólnie zespół, One Direciton. Zajelismy trzecie miejsce w X-Factorze, Simon podpisał z nami kontrakt i tak zaczęła się nasza kariera która trwa już dwa lata. Spełniamy nasze marzenia i z tym wiążemy plany na przyszłość. Wszyscy pochodzimy z Anglii, prócz Horanka który pochodzi z Irlandii.  Mamy teraz wolne do końca marca, a potem jedziemy w trasę po  Europie. Spędzimy tam między innymi 10 dni w Polsce którą zaliczymy jaką ostatnią, a następnie gdzieś tak w środku maja wracamy do Anglii. –opowiedział Liam
-Aria dlaczego my mamy takie nudne życie ? – spytała się mnie Carmen
-Nie mam najmniejszego pojęcia, ale wiem, że trzeba to zmienić, i że powinnyśmy już wracać – powiedziałam parząc na zegarek. Po pięciu minutach  opuściliśmy Nados.
                Szliśmy powoli uroczymi uliczkami w stroną naszego hotelu, bo oczywiście chłopcy uparli się żeby nas odprowadzić.
-Tu mieszkacie ? – spytał Harry
-Tak, a co ? – odpowiedziała Cam
-Nie no nic takiego tylko, że my też.
-O loooooool naprawdę ?
-Nooooooo. Jak chcecie to będziemy was mogli oprowadzić jutro po Londynie
-Ooooo to super!
-Tylko musicie nam dać swoje numery. – powiedział Loui kiedy już byliśmy pod naszym apartamentem. Jak prosił tak zrobiłyśmy.
-POZNAŁYSMY ONE DIRECTION!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! – krzyknęłam kiedy już miałam 100% pewności, że żaden z nich tego nie usłyszy.
-To musi być jakiś sen…
-On ma takie cudne oczy…
-A on włosy…
-On jest cały cudowny…
-Jesteśmy głupie…
-A oni są boscy…
-Tak wiem…
                Tak długo nie mogłyśmy uwierzyć w wydarzenia z dzisiejszego dnia, że położyłyśmy się dopiero o 4 nad ranem. Na dobranoc dostałam  jeszcze sms-a
                                                               „Mam nadzieję, że wyrobicie się do
                                                               13 :D Miłych snów xx Liam :3 „
-Kto napisał ? – spytała Em.
-Liam, że mamy być gotowe na 13.
-Okej biczyzzzz.
                                                               „Będziemy gotowe J Doooobraaaanoooc
                                                               czekoladowych snów ! xD xx”
                Rano wstałam o dziwo wyspana. Przeciągnęłam się i spojrzałam na zegarek.
-Dziewczyny zaspałyśmy ! Jest już 12:00 ! – krzyknęłam i pobiegłam do łazienki po drodze zabierając ubrania wczoraj przygotowane.
                Umyłam się, ubrałami umalowałam w 15 minut, a pomnie weszła Cam
-Wy się obie umyjcie,  a ja zrobię śniadanie.
-Okej, ale teraz nasza diwa nie wyjdzie  stamtąd przez pół godziny – zaśmiała się Em
-Ejjj ! – usłyszałyśmy zza drzwi od łazienki.
-Hahahahhaahahahhahahahahah wybacz.
                Po pół godzinie Emily posła do łazienki, z której wyszła równo z dzwonkiem do drzwi.
-Hej Harry.
-Hej  dziewczyny – przywitał się z każdą z nas całusem w policzek. – Czekamy na was w holu na dole już 10 min więc pomyślałem, że przyjdę was obudzić.
-Hahahahhaha nie trzeba wstałyśmy kulturalnie godzinę temu xD. Wejdź i poczekaj chwilkę już wychodzimy. -  powiedziała Carmen
-O Jezu jaki macie śliczny salon… Mieszkałbym xD
-Nie zachwycaj się już tak, bo pokój mamy ładniejszy… no może kiedy jest tam czysto xD
-Hahahahahahaha gotowe ?
-Tak.
                Wyszliśmy z pokoju i doszliśmy do wniosku, że nie chce nam się jechać windą i zejdziemy schodami. Ja taka inteligentna usiadłam na poręczy, ale nie miałam pojęcia jak się zatrzymać.
-Hahahhaha ty debilu złaź z tego bo zaraz spadniesz! – krzyczała co  mnie Em
-Chciała bym, ale nie wiem jak się zatrzymać!
-Pomóc ci ? – spytał Harold
-Jak bys mógł. Tylko szybko, bo ja jadę co raz szybciej – powiedziałam, a ten zaczął zbiegać po schodach.
-No i dupa nie dogonię cię. Ej chłopacy złapcie ją tam na dole ! – krzyknął.
-Hahahahah nie chciało ci się iść po schodach ? – śmiał się ze mnie Liam
-Hahahhaha zamknij się i mnie złap – powiedziałam kiedy byłam na samym końcu poręczy.
-Okej i co teraz ?
-Możesz mnie puścić.
-Wrzuć ją do fontanny ! – krzyknęli Zayn i Niall
-Mam lepszy pomysł powiedział z cwaniackim uśmieszkiem – Dziewczyny czy ona ma łaskotki ?
-Hahahahah ma, i to wszędzie – odpowiedziały mu równocześnie.
-O Hazza jak dobrze, że jesteś. Ja ją trzymam, a ty łaskocz.
-Nie,nie, nie ! O nie ! – zaczęłam się wyrywać – Nie proszę ! To ja już wolę fontannę ! – nie wiem skąd on miał tyle siły ale dalej, pomimo mojego wiercenia się trzymał mnie w żelaznym uścisku.
-Hahahaha nie wierć się tak, bo czy tego chcesz czy nie czeka cię tortura zwana łaskotkami.
                W tym momencie Hazza zaczął mnie gilgotać. Jak już dziewczyny powiedziały miałam straszne łaskotki i to wszędzie. Jak ktoś mnie długo łaskocze, albo sama się długo smieję to zaczynałam płakać i dusić się.
-Hahahhahaha proszę was…….. – wykrztusiłam pomiędzy jednymi z ataków Harrego na mnie.
                Torturowali mnie tak jeszcze całe 10 minut do póki nie zaczęłam się strasznie dusić.
-No i foch ! – powiedziałam kiedy mnie postawili na ziemi. Jak już udało mi się złapać oddech ruszyłam w stronę drzwi i nie czekając na nich wyszłam przed hotel.
                Zwiedzamy Londyn już od trzech godzin i muszę przyznać, że ledwo co już idę, ponieważ uciekaliśmy trzy razy przed fankami.
-Widzę,  że już ledwo żyjesz, więc może pójdziemy do Nados ? – spytał Zayn idący koło mnie, czyli  na samym końcu.
-Jestem za, chodźmy ! -  na mojej twarzy momentalnie pojawił się uśmiech.
-Omnomnomnomnomnomn zjaaaadddłłłłbbbyyyyyyymmm sobie coś. – powiedział Niall, a my zaczęliśmy się z niego smiać.
-Ja bym sobie wypiła latte z podwójną pianką i karmelem na spodzie *____* - rozmarzyłam się
-Czyli, że już się na nas nie fochasz ? –spytał Liam.
-Jestem bardzo łaskawa więc postanawiam wam wybaczyć.
-Dziękuję ci łaskawa pani. – powiedział i wziął mnie na ręce.
-Hahahaahhaha, ale pusć mnie !
-Nie ! Zaniosę cię tak do kawiarni w której dam ci coś do zjedzenia, bo jesteś za chuda, a potem do pokoju ! W ramach przeprosin oczywiście.
-Hahahhahaha mi tam pasuje. No może prócz tej drugiej opcji.
-Z zaniesieniem cię do pokoju ?
-Nie, z jedzeniem.
-Nie ma nawet takiej opcji żebyś czegoś nie zjadła.
-No, ale ja nie jestem głodna !
-To bądź. – powiedział i zaczął biec, przez co ja się darłam jak debil, że mnie upuści i ma zwolnić xD
                W restauracji czy tam kawiarence ( nie wiem do czego to zaliczyć xD ) przesiedzieliśmy coś około dwóch godzin, bo Liam oczywiście musiał wepchać we mnie  całą miskę spaghetti. Tylko, że normalnie pół nawet nie zjadam.
-Przez ciebie mi nie dobrze! – powiedziałam do niego.
-Przecież to był porcja dziecięca !
-No i co z tego ? Ja tyle nigdy nie jem !
-Oj tam, ale jak będę cię niósł to weź rzygaj na Louisa.
-Hahahahhahaha okej xD
-Ejjjj no ja to słyszę – obraził się, ale jak dałam mu całusa w policzek to od razu mu przeszło.
                Do pokoju wróciłyśmy około północy, a jako, że to dla nas wczesna godzina przed snem jeszcze poplotkowałyśmy i doszłyśmy do wniosku, że One Direction to naprawdę cudowni przyjaciele. Pomimo tego, że znamy się od wczoraj możemy już ich  tak nazwać. Mają cudowną osobowość przez co strasznie przyciągają do siebie ludzi. Nie da się też ukryć, że każda z nas ma swojego ulubieńca. Emily, Louisa z którym cały czas rozmawia przez telefon jak nie ma go koło niej, a Carmen Harrego z którym ciągle smsuje.

                                                         ***
  Więc tak jak powiedziałam dodaję nowy rozdział, ale jeżeli nie będzie pod nim co najmniej 3 komentarzy nie będzie też rozdziału. :) 

                                                    Ubranie Em :)




Ubranie Cam :)


Co tam u was ? :D



sobota, 20 października 2012

Rozdział 1




      
Udało nam się! W końcu spełniamy swoje marzenia… No tak wybaczcie, ale zapomniałam się przedstawić. Nazywam się Aria Montgomery i pomimo swojego nazwiska pochodzę z polski, mam 17 lat i jestem nie ogarniętą, ciekawą wszystkiego, ambitną, zwariowaną, otwartą, szaloną i skromną  dziewczyną. :D Teraz robię wszystko na spontana, ale dokładnie wiem, że chcę dostać się na studia do Londynu na politechnikę wydział lotnictwa. Okej koniec tego gadania. Wspomnę tylko, że jestę Directionę od 21 listopada 2011 rorororoororokou :D. Teraz pora na moje przyjaciółki. Carmen Fox także jest z polski i ma 17 lat. Jej pasją jest fotografia. Swoją lustrzankę zawsze nosi i w torebce, potrafi zrobić ci zdjęcie kiedy kichasz, a ono i tak będzie świetne. Jest najbardziej zwariowaną, towarzyską, otwartą i pomysłową dziewczyną na świecie. Jej marzeniem jest studiować fotografię na akademii sztuk pięknych po to by następnie pracować dla jakiejś gwiazdy. Directionerką została przeze mnie, bo to ja ją tym zaraziłam w marcu tego roku. Emily Fields jest w naszym wieku i też pochodzi z Narnii zwanej Polską. Pragnie studiować socjologię na jednym z Uniwersytetów Angielskich, a następnie pracować w prywatnym przedszkolu. Jest miłą, towarzyską, otwartą, zwariowaną, pomysłową i trochę stukniętą ( zresztą jak my trzy ) osobą. Także jest Directionerką i także ja ją zaraziłam Direction Infection w grudniuuu dwa tysiące jedenastegogogogo rokuuuuuuu. :D  Moim ulubionym cudem świata i przy okazji mężem jest oczywiście Liam, Carmen  Harry, a Emily jej supermen. 
Okej to na czym skończyłam ? No tak. Właśnie w tej chwili spełniamy nasze marzenia, boooo… dosłowni minutę temu wylądowałyśmy w Londynie. ROZUMIECIE TO ?! JESTESMY ! W ! LONDYNIE ! AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA ! Okej Aria oooogaaaarrr ! Wdech, wydech, wdech, wydech. Hahahhahahaha beka beka bekaaaaaa. Okej więc przyjechałyśmy do tego raju na ziemi na tydzień z racji tego, że mamy ferie zimowe…
-ARIAAAAAAAA- wykrzyczałam mi Emily do ucha. – Ziemia do Ari ! 
-Poczekaj ja to zrobię. – zanim zdążyłam zaprotestować dostałam z liścia od Carmen
-No dzięki wiesz.
-Wybacz ale musiałam to zrobić, bo znowu rozmarzyłaś się o Liamie którego nie spotkasz jak będziesz tu tak stać.
-Ołkej biczyz. Wybaczam ci xD. No to teraz chodźcie do taksówki, bo musimy przecież iść na zakupy ! I potem jeszcze wieczorem na spacer w świetle księżyca…
-I usiąść sobie w jakiejś uroczej kawiarence, pić czekoladę i podziwiać Londyn o zmroku – zaczęłyśmy się z Em rozmarzać co zazwyczaj źle się kończyło.
-Loooooooool rzygam tęczom ! – i oczywiście jak zawsze ktoś musiał nam przerwać
-Wiecie co jest najlepsze ? – spytałam 
-Dajesz. – odpowiedziały razem. 
-To, że przez następne 7 dni będziemy chodziły po ślicznych uliczkach, słuchały brytyjskiego akcentu i może spotkamy One Direction. CO JAK LIAM MNIE POKOCHA ?! ALBO JAK OSWIADCZY MI SIĘ ?!
-Hahahahhahahha weź się ogarnij plepsie.
Tak jak zaplanowałyśmy tak też zrobiłyśmy. Po 30 minutowej jeździe i podziwianiu widoków za oknem dotarłyśmy do hotelu. Zbierałyśmy na ten wyjazd przez dwa lata przez co właśnie stałyśmy pod najlepszym  pięcio gwiazdkowym hotelem w całym mieście.
-Loooooool, ale tu cudownie – zachwycała się Cam po wejściu.
-Nigdy nie byłam w tak ślicznym, a zarazem nowoczesnym hotelu.
-Okej ogaaaaar. Trzeba iść zameldować się do recepcji i odebrać kartę do apartamętu. – o dziwio ogarnęłam się jako pierwsza. O loooooool co się ze mną dzieje O.o
Poszłyśmy do recepcji, aby odebrać karty. Nasze „mieszkanko” znajdowało się na 4 piętrze. Gdyby nie winda nie weszła bym po schodach. xD  Po przekroczeniu progu stanęłyśmy jak wryte. Usłyszałam jak dziewczyną torebki z rąk wypadają ( moja wisi na pasku xD ). Stałyśmy w dość dużym salonie którego jedna ze ścian jest całkowicie oszklona i rozciąga się z niej widok na panoramę Londynu. Z salonu odchodziły trzy pary drzwi. Postanowiłyśmy otworzyć pierwsze lepsze i jak się okazało znajdował się tam nasz pokój. Pod ścianą stały trzy łóżka, a koło każdego z nich mała szafka nocna. Poo drugiej stronie na beżowej ścianie wisiała plazma a pod nią stała duża półka na której poustawiane były przeróżne filmy. W kącie stały dwie duże szafy. Nie zabrakło też wyjścia na balkon. Z pomieszczenia odchodziły jeszcze jedne drzwi prowadzące do łazienki,  a drzwi w salonie prowadziły do malutkiej kuchni.
-Warto było zbierać przez te dwa lata. – powiedziała Carmen
-O looool nie spodziewałam się tego.
-Ej wiem, że tu jest cudownie, super, świetnie, ale pamiętacie o naszych walizkach które ostały gdzieś tam w holu ? – spytała Em
-O kurde ! – jak oparzone wyleciałyśmy z pokoju w poszukiwaniu naszych bagaży.
       
                                                                    ***


Aria <3



Carmen <3


Emily <3


Więc o to jest 1 rozdział. Mam nadzieję, że wam się spodoba :D. Nie wiem czy wgl pojawi się następny, ale mam nadzieję że tak. Jak by co to postaram się go wstawić w następną niedzielę. :) podoba wam się  początek ? Może nie za długi, ale zawsze coś :D