Tak jak
przypuszczałam nie dałam rady zasnąć. Najwyraźniej Morfeusz musiał się dzisiaj
zająć kim innym i mnie zostawił na pastwę przemyśleń o wczorajszym wieczorze.
Mam szczerą nadzieję, że przez te dwa miesiące chłopacy o nas nie zapomną, a
przynajmniej Liam.
Dzisiaj
około 17 mamy się stawić u chłopców w apartamencie, bo doszli do wniosku, że
jak już ich tu zostawiamy to muszą pójść z nami do najlepszego klubu w całym
Londynie.
-No to do 17 mamy czas dla siebie – powiedziałam, i w tym
samym czasie usłyszałam jakże denerwujący dźwięk mojego telefonu, który oznajmi
ł że dostałam smsa.
„Pójdziecie z nami na zakupy ? xoxoxoxoxooxo” – Liam
„Przemyślę to xD :*” – Amy
„Ej no”
„Oczywiście, że pójdziemy. O której ?”
„Za godzinkę w holu <3”
Szybko
obudziłam dziewczyny, które jak dowiedziały się że idziemy na zakupy wyleciały
z łóżek jak oparzone. Muszę zastosować tą metodę jak nie będą chciały wstać…..
Po
porannej toalecie i szybkim śniadaniu postanowiłyśmy pojechać windą na dół.
Niestety spotkałyśmy w niej chłopaków. Samo w sobie nie jest to takie złe
tylko, że windą może jechać maksymalnie 7 osób.
-To ja zejdę po schodach. – powiedziałam i odwróciłam się w
stronę schodów.
-Poczekaj pójdę z tobą, bo jeszcze się zgubisz. – no i tak
już z Liamem udałam się w stronę, wcześniej wspominanych, schodów.
-Liam wiesz, że jutro wyjeżdżam i wrócę dopiero za dwa
miesiące ? – spytałam chłopaka po chwili ciszy.
-Wiem, ale staram się teraz o tym nie myśleć. Tylko o tym,
że za dwa miesiące przylecisz, prawdopodobnie,
na stałe.
-No też prawda, ale za dwa miesiące już raczej nie będziecie
o nas pamiętać – mruknęłam pod nosem.
-Ej nie mów tak ! Nie jesteś jakąś zwykłą dziewczyną którą
da się zapomnieć, przynajmniej nie dla mnie. Nie wierzę w to, że znamy się
dopiero 4 dni, szczerze to wydaje mi się
to głupie i dziecinne, ale także prawdziwe. – powiedział i podszedł do mnie
niebezpiecznie blisko.
-Ale…
-Nie przyjmuję odmowy… - powiedział i delikatnie musnął moje
usta. – Lepiej zejdźmy już na dół.
Kiedy
zeszliśmy po tych niewiarygodnie długich schodach reszta chołoty siedziała
rozwalona na hotelowych fotelach.
-Wy to się musieliście zmęczyć. – zaczęłam się z nich śmiać,
a po chwili dołączył do mnie Liam.
-Spadaj Montgomery ! – powiedziały Carmen
Zakupy
można było uznać za udane. Oczywiście
chłopcy mieli po dwie, trzy reklamówki, a my po dziesięć xD. Miała bym
mniej toreb gdyby Liam nie uparł się
żeby nie kupić mi przepięknej sukienki. Ale kupił mi ją tylko dlatego, że
przegrałam w kamień, papier czy nożyce. xD Sierota forever <3.
Kiedy
tylko każda z nas wybrała sobie sukienkę zaczął się prawdziwy wyścig do
łazienki, bo do umówionego spotkania z chłopcami została nam już jakaś godzina.
Postanowiłam założyć dzisiaj zakupioną sukienkę, a do niej wysokie, kremowe
szpilki. Włosy spięłam w wysokiego koka. Zrobiłam makijaż i byłam gotowa do
wyjścia. Po dojściu pod apartament chłopców byłyśmy zdziwione, ponieważ wszyscy
ubierali już buty.
-Od kiedy to wy tacy punktualni ? – spytała zdziwiona Emily
-Po prostu nie dopuściliśmy Horana do lodówki – odpowiedział
Louis – ślicznie wyglądacie.
-Hahahahhahahahahaha zawsze spoko. Dziękuję.
Postanowiliśmy
iść na pieszo przez co byliśmy pod klubem dopiero po 40 minutach. Pod wielkimi
metalowymi drzwiami ciągnęła się olbrzymia kolejka, więc z dziewczynami stanęłyśmy
zrezygnowane na samym końcu. Nie dane nam było długo tam stać, bo chłopcy zaciągnęli
nas pod wejście i po krótkiej rozmowie z ochroniarzem pozwolono nam wejść.
W
środku panował wielki tłok, a w tle leciała głośna muzyka. Od razu
skierowaliśmy się w stronę stolików w nadziei,
że znajdziemy jakiś wolny. Dzięki bogu nie przeliczyliśmy się.
-Aria chodź po coś do picia. – powiedział Liam.
-Ale czemu ja? – zaczęłam jęczeć
-Bo jak byśmy wysłali kogoś z nich to by wypili wszystko po
drodze.
-Hahahhahahahaha okej.
-Ślicznie dzisiaj wyglądasz. – powiedział kiedy już nieco
oddaliliśmy się od stolika.
-Dziękuję, ty też niczego sobie.
-Hahahha dzięki mała.
-Ej no ! W tych butach mam marny metr siedemdziesiąt!
-Ale bez nich już nie. Poza tym i tak jesteś ode mnie
niższa. I nie możesz zrobić tak – pomimo moich protestów wziął mnie na ręce i
zaniósł aż do baru.
Do stolika wróciliśmy z dwoma
tackami jakiś mocnych drinków. Kiedy zwierzyna rzuciła się na ofiary
(kieliszki) z Liamem wymknęliśmy się na parkiet. Tańczyliśmy ze sobą już dwie
piosenki i w końcu puszczono coś wolniejszego.
Wtuliłam się w tors Liama, zarzuciłam mu ręce na szyję, a on objął mnie
w pasie. Patrzyliśmy sobie w oczy. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie. Świat
dookoła zniknął, nawet dźwięk piosenki został zagłuszony naszymi własnymi
myślami.
-Czyli, że zobaczę cię dopiero w maju ? – spytał, ale nadal
nie odwrócił wzroku.
-Tak. Zaraz po tym jak napiszę maturę, czyli 15 maja.
-To dobrze, bo 10 maja kończymy z chłopakami trasę po Europie
w ciągu której spędzimy ostatnie 10 dni w Polsce…
-O mój boże ! Naprawdę ?! O jezu ! Dlaczego dopiero teraz mi
o tym mówisz ?! O jejku ! – zaczęłam piszczeć jak głupia i prawie się nie
popłakałam ze szczęścia, przez co liam musiał wyciągnąć mnie na zewnątrz.
-Jakoś tak wyszło, że z zapomnieliśmy o tym. Wytłumaczysz mi czemu masz ferie na końcu
marca ?
-Oj długa historia może opowiem ci ją w drodze do
parku. – powiedziałam ruszając w stronę pobliskiego
parku.
-Ej ej ej ! Poczekaj. Zaprowadzę cię w moje ulubione miejsce
!
-Okej, ale mam nadzieję że to nie jest dale… - nie pozwolił
mi skończyć i wziął na barki. – Hahahahhaha ej jak tu wysoko ! xD
-Hahahha nic nie widzę ! Połóż swoje ręce na moich –
zrobiłam jak kazał i splótł nasze palce. – Teraz możemy już iść.
-Skubany !
Szliśmy
sobie, to znaczy Liam szedł dobre 15 minut,
w ciągu których jakieś 100000000 razy byłam narażona na upadek, ale mój mudżyn
trzymał mnie cały czas dzięki czemu skończyło się tylko na gałęzi w oku.
-Hahahhahahaahah przepraszam! – krzyknął i postawił mnie na
ziemi koło małego stawu.
-Hhahahahahhaha nic się nie stało xD. Jesteśmy już ?
-Tak, a co zmęczona ?
-Nawet nie wiesz jak <3
Położyliśmy
się na trawie, nad samy brzegiem. Liam objął mnie ramieniem, a ja już po raz
drugi wtuliłam się w jego tors. Zdecydowanie jest to jeden z najlepszych dni w
moim życiu. Klasycznie cudowną chwilę przerwał nam telefon. Tym razem nie mój
(tsaaaa).
-Musimy już wracać królewno, bo ktoś musi odholować towarzystwo
do domu.
-Czyli, że która jest już godzina ?
-Nie mam pojęcia jak ale z północy zrobiła się nagle 2:30.
Kiedy
udało nam się odstawić wszystkich do apartamentów, pominę już moment Larrego,
okazało się że nasz kochany Haroldzik rozwalił się na dwóch łóżkach.
Zaproponowałam Liamowi żeby na tą jedną noc zamieszkał u nas. Jako że była już
4 rano walnęłam się na kanapie bełkocząc chłopakowi gdzie ma iść. Po chwili poczułam
jak ktoś przerywa mój spokój podnosząc mnie.
-Kim jesteś i co robisz ? – spytałam na wpół przytomna.
-Na imię mam Zygfryd i chcę cię zjeść.
-Hahahaha okej, Liamie.
-Niosę cię na łóżko, bo nie będę spać na materacu kiedy ty
śpisz na kanapie.
-To gdzie ty będziesz spał ?
-Położę się na kanapie.
-Nie ! Jak już leżę na tym wygodnym łóżeczku, z którego nie
mam siły wstać i protestować, rozkazję ci położyć się koło mnie. Przecież sam
nazwałeś mnie królową
-Okejj, okej. Jak dla mnie to dużo lepsza opcja.
***
Podoba się ? mogę liczyć na jakieś komentarze ?
Sukienka Arii <3
PODOBA SIĘ *__* !!! Naprawdę, a piosenka od wczoraj chodzi za mną !! Uzależniłaś mnie od niej :). Tak strasznie fajnie czyta się blogi z Liamem jeeeej :D <3333
OdpowiedzUsuńRozumiem o czym mówisz ! Usłyszałam tą piosenkę jakoś w maju i do teraz jest jedną z moich ulubionych ! <3
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńUwuelbiam czytać twojego bloga! z niecierpliwością czekam na następny rozdział! :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na mój blog: http://onedirection-sotries.blogspot.com/ dopiero zaczynam, ale mam nadzieję, że się spodoba :)
<3
OdpowiedzUsuńgdzie ją dostanę?