już czekam na wakacje *_*
niedziela, 30 grudnia 2012
piątek, 28 grudnia 2012
Rozdział 5
Rano obudziły mnie cudowne zapachy racuszków. Zobaczyłam, że koło mnie nie ma Liama więc wstałam i poszłam go poszukać. O dziwo znajdował się w kuchni i smażył te przepyszne, małe, "okrągłe" naleśniczki.
-O proszę królewna wstała - powiedział i dopiero teraz zorientowałam się, że stoję tu we wczorajszej sukience i rozmazanym makijażu.
-O jezu.... - powiedzoałam biegnąc do łazienki. Z której gotowa wyszłam po 15 minutach.
-Może się przywitasz ? - spytał Liaś z miną kota ze szreka.
-Oj no jak już nalegasz - podeszłam i pocałowałam go w policzek - Gdzie są dziewczyny ?
-Śpią jeszcze. - odpowiedział zmuszając mnie tym samym to spojrzenia na swój zegarek w Iphonie który wskazywał 11:20.
-O jezu jak wcześnie.
-No właśnie....
-Nie mogłeś spać ? - spytałam z troską.
-Mogłem, ale około 10 rano KTOŚ zrzucił mnie z łóżka. -
-O jejku, przepraszam - chciałam go przepraszać, a ten bezczelnie śmiał się ze mnie, że niby ja gadam przez sen o kolorowych kucykach biegających po tęczowym sznurku ? Bzdury opowiada i tyle !
-Zaraz trzeba będzie budzić naszych imprezowiczów. Pomożesz mi ? - spytał uśmiechając się złowieszczo.
-Oczywiście, tylko poczekaj zjem śniadanie, ubiorę się i pójdę po aparat.
-Oki Toki.
Szybko zrobiłam to co miałam i przeszliśmy z Liamem do omawiania taktyki. Ustaliliśmy, że najpierw obudzimy cały apartament chłopców za pomocą wiader z wodą i patelni z chochlą, a następnie w jakiś łagodniejszy sposób dziewczyny. Po zorganizowaniu sobie potrzebnego sprzętu udaliśmy się do pokoju chłopców, ja stałam po jednej stronie z patelnią w którą na znak miałam zacząć tłuc jak głupia, a Liam po drugiej stronie z jednym wiadrem wody, koło każdego łóżka takie stało.
-Zaczynamy ? - spytałam powstrzymując się od śmiechu
-Zdecydowanie, śpią już za długo. Raz..... Dwa..... Trzy!
Kiedy chłopak skończył odliczać ja zaczęłam walić w mój instrument, a on oblał naszą pierwszą ofiarę, Zayna, który pośpiesznie próbował "wyjść" z łóżka co zakończyło się upadkiem. Z resztą poszło podobnie, ale najbardziej uśmialiśmy się z Louisa, który zaczął biegać w kółko krzycząc o końcu świata i wielkim cunami. Z dziewczynami było tyle samo ubawu, a może nawet więcej, bo nasza dwójka ulepszyła się o 4 osoby. No muszę przyznać, że dla naszych ofiar nie była to najlepsza pobudka w życiu.
Niestety z Liamem nie przewidzieliśmy odwrotnej sytuacji, ani nie zorientowaliśmy się kiedy wszyscy wyszli z kuchni. Jak już tam wrócili to zostaliśmy mile powitani dwoma wiadrami z wodą i kostkami lodu.
-Już nie żyjecie ! - krzyknęłam zaczynając gonić Lou, który jako ostatni zorientował się, że powinien się ewakułować.Niestety był on na tyle inteligentny żeby złapać mnie zanim ja złapię jego.
-Hahhahahaha Loui puść mnie ! - darłam się na marchewkowicza, który tarmosił moje włosy.
-Haahhahaha nie.
-Hahhahahaha tak !
-Hahahhahaha okej.
-Ej wgl. z czego my się śmiejemy ? -powiedziałam cała mokra siadając na kanapie.
-Hahahahhaha nie ma pojęcia.
-Jezu, ale wy jesteście głupi.- powiedział Harry z jajkiem na głowie.
-Widzę panie inteligentny, że dostało się panu, bo szanowny pan nie raczył uciekać przed szanownym panem Liamem ? - odgryzłam się loczkowi.
-Może......
Około godziny później wróciłyśmy z a
partamentu chłopców, żeby się spakować, a teraz stoimy na lotnisku. Wszystkim było smutno, ale z dziewczynami byłyśmy bardzo bliskie płaczu, a kiedy zaczęliśmy się żegnać jako pierwsza nie wytrzymałam.
-Dbaj o swoje loczki i nie zaniedbuj za bardzo Louisa. - powiedziałam mocno przytulając się do Hazzy. Następny był Zayn.
-Pamiętaj żeby zawsze mieć gdzieś schowany, przed tymi dzikusami, zapas lakieru do włosów i żelu.
-Jejku Nialler nie bądź jak ja i nie płacz - powiedziałam do blondyna widząc że ma łzy w oczach - Jedz dużo, żebyś mi tu nie schudł i miej przygotowany zapach żelek na mój powrót.
-Louis moja ty kochana zebro.... Postaraj się nie wysadzić wszystkiego w powietrze, jedz dużo marchewek i przede wszystkim nie zaniedbuj Harrego. - kiedy skończyłam moją przemowę chłopak popłakał się i mnie przytulił.
-Liam... - tylko tyle zdołałam powiedzieć kiedy chłopak przyciągnął mnie do siebie. Też płakał. Odsunął się i spojrzwał w moje oczy. Rozumieliśmy się bez słów. Otarł kciukiem łzy z mojej twarzy, jednak to nic nie dało. - Obiecaj, że nie zapomnisz o mnie przez te dwa miesiące.
-Obiecują - powiedział całując mnie w policzek.
Całą odprawę próbowałyśmy doprowadzić się do normalnego stanu, ale udało nam się dopiero w samolocie. Cam i Emily usnęły od razi niestety ja nigdy nie byłam w stanie spać podczas podróży, więc zajęłam się sobą.
Lot trwał może godzinę, półtorej. Jak tylko przeszłam z zwaliskami za bramki odprawy zobaczyłam rozglądających się rodziców, więc im pomachałam.
-Jejku Aria kochanie jak ja się za tobą stęskniłam. - powiedziała moja mama mocno mnie przytulając. - Jakaś smutna jesteś, co się stało ?
-Nic, po prostu musiałam przegnać się z przyjaciółmi.
-Już z dziewczynami znalazłyście sobie przyjaciół ? - spytała lekko zdziwiona
-Nawet piątkę ! Muszę z wami porozmawiać o moim następnym wyjeździ, ale to potem.
-Nie wiarygodne ! Dopiero co przyjechała, a już chce wyjeżdżać ! - zaśmiał się z mój tata.
-Hahahah też was kocham !
Kiedy tylko postawiłam walizki koło wielkiej szafy w moim pokoju, postanowiłam zmienić jego wygląd. No, bo przecież nie wpuszczę chłopaków jak przyjadą do pomieszczenia, które całe obklejone jest ich plakatami i zdjęciami. Nie mineła dobra godzina od kiedy zaczęłam oczyszczać moje ściany, a zostałam zawołana na kolację. No tak, przecież 23 godzina to dla nas norma.
***
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać na ten rozdział, ale przed świętami nie miałam czasu, w święta komputera i tak jakoś wyszło :) Mam nadzieję, że się wam spodoba <3333 KOMENTUJCIE !
ps nie mam pojęcia co się stało z tekstem na początku
pokój Arii
-Zaraz trzeba będzie budzić naszych imprezowiczów. Pomożesz mi ? - spytał uśmiechając się złowieszczo.
-Oczywiście, tylko poczekaj zjem śniadanie, ubiorę się i pójdę po aparat.
-Oki Toki.
Szybko zrobiłam to co miałam i przeszliśmy z Liamem do omawiania taktyki. Ustaliliśmy, że najpierw obudzimy cały apartament chłopców za pomocą wiader z wodą i patelni z chochlą, a następnie w jakiś łagodniejszy sposób dziewczyny. Po zorganizowaniu sobie potrzebnego sprzętu udaliśmy się do pokoju chłopców, ja stałam po jednej stronie z patelnią w którą na znak miałam zacząć tłuc jak głupia, a Liam po drugiej stronie z jednym wiadrem wody, koło każdego łóżka takie stało.
-Zaczynamy ? - spytałam powstrzymując się od śmiechu
-Zdecydowanie, śpią już za długo. Raz..... Dwa..... Trzy!
Kiedy chłopak skończył odliczać ja zaczęłam walić w mój instrument, a on oblał naszą pierwszą ofiarę, Zayna, który pośpiesznie próbował "wyjść" z łóżka co zakończyło się upadkiem. Z resztą poszło podobnie, ale najbardziej uśmialiśmy się z Louisa, który zaczął biegać w kółko krzycząc o końcu świata i wielkim cunami. Z dziewczynami było tyle samo ubawu, a może nawet więcej, bo nasza dwójka ulepszyła się o 4 osoby. No muszę przyznać, że dla naszych ofiar nie była to najlepsza pobudka w życiu.
Niestety z Liamem nie przewidzieliśmy odwrotnej sytuacji, ani nie zorientowaliśmy się kiedy wszyscy wyszli z kuchni. Jak już tam wrócili to zostaliśmy mile powitani dwoma wiadrami z wodą i kostkami lodu.
-Już nie żyjecie ! - krzyknęłam zaczynając gonić Lou, który jako ostatni zorientował się, że powinien się ewakułować.Niestety był on na tyle inteligentny żeby złapać mnie zanim ja złapię jego.
-Hahhahahaha Loui puść mnie ! - darłam się na marchewkowicza, który tarmosił moje włosy.
-Haahhahaha nie.
-Hahhahahaha tak !
-Hahahhahaha okej.
-Ej wgl. z czego my się śmiejemy ? -powiedziałam cała mokra siadając na kanapie.
-Hahahahhaha nie ma pojęcia.
-Jezu, ale wy jesteście głupi.- powiedział Harry z jajkiem na głowie.
-Widzę panie inteligentny, że dostało się panu, bo szanowny pan nie raczył uciekać przed szanownym panem Liamem ? - odgryzłam się loczkowi.
-Może......
Około godziny później wróciłyśmy z a
partamentu chłopców, żeby się spakować, a teraz stoimy na lotnisku. Wszystkim było smutno, ale z dziewczynami byłyśmy bardzo bliskie płaczu, a kiedy zaczęliśmy się żegnać jako pierwsza nie wytrzymałam.
-Dbaj o swoje loczki i nie zaniedbuj za bardzo Louisa. - powiedziałam mocno przytulając się do Hazzy. Następny był Zayn.
-Pamiętaj żeby zawsze mieć gdzieś schowany, przed tymi dzikusami, zapas lakieru do włosów i żelu.
-Jejku Nialler nie bądź jak ja i nie płacz - powiedziałam do blondyna widząc że ma łzy w oczach - Jedz dużo, żebyś mi tu nie schudł i miej przygotowany zapach żelek na mój powrót.
-Louis moja ty kochana zebro.... Postaraj się nie wysadzić wszystkiego w powietrze, jedz dużo marchewek i przede wszystkim nie zaniedbuj Harrego. - kiedy skończyłam moją przemowę chłopak popłakał się i mnie przytulił.
-Liam... - tylko tyle zdołałam powiedzieć kiedy chłopak przyciągnął mnie do siebie. Też płakał. Odsunął się i spojrzwał w moje oczy. Rozumieliśmy się bez słów. Otarł kciukiem łzy z mojej twarzy, jednak to nic nie dało. - Obiecaj, że nie zapomnisz o mnie przez te dwa miesiące.
-Obiecują - powiedział całując mnie w policzek.
Całą odprawę próbowałyśmy doprowadzić się do normalnego stanu, ale udało nam się dopiero w samolocie. Cam i Emily usnęły od razi niestety ja nigdy nie byłam w stanie spać podczas podróży, więc zajęłam się sobą.
Lot trwał może godzinę, półtorej. Jak tylko przeszłam z zwaliskami za bramki odprawy zobaczyłam rozglądających się rodziców, więc im pomachałam.
-Jejku Aria kochanie jak ja się za tobą stęskniłam. - powiedziała moja mama mocno mnie przytulając. - Jakaś smutna jesteś, co się stało ?
-Nic, po prostu musiałam przegnać się z przyjaciółmi.
-Już z dziewczynami znalazłyście sobie przyjaciół ? - spytała lekko zdziwiona
-Nawet piątkę ! Muszę z wami porozmawiać o moim następnym wyjeździ, ale to potem.
-Nie wiarygodne ! Dopiero co przyjechała, a już chce wyjeżdżać ! - zaśmiał się z mój tata.
-Hahahah też was kocham !
Kiedy tylko postawiłam walizki koło wielkiej szafy w moim pokoju, postanowiłam zmienić jego wygląd. No, bo przecież nie wpuszczę chłopaków jak przyjadą do pomieszczenia, które całe obklejone jest ich plakatami i zdjęciami. Nie mineła dobra godzina od kiedy zaczęłam oczyszczać moje ściany, a zostałam zawołana na kolację. No tak, przecież 23 godzina to dla nas norma.
***
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać na ten rozdział, ale przed świętami nie miałam czasu, w święta komputera i tak jakoś wyszło :) Mam nadzieję, że się wam spodoba <3333 KOMENTUJCIE !
ps nie mam pojęcia co się stało z tekstem na początku
pokój Arii
poniedziałek, 17 grudnia 2012
Rozdział 4
Tak jak
przypuszczałam nie dałam rady zasnąć. Najwyraźniej Morfeusz musiał się dzisiaj
zająć kim innym i mnie zostawił na pastwę przemyśleń o wczorajszym wieczorze.
Mam szczerą nadzieję, że przez te dwa miesiące chłopacy o nas nie zapomną, a
przynajmniej Liam.
Dzisiaj
około 17 mamy się stawić u chłopców w apartamencie, bo doszli do wniosku, że
jak już ich tu zostawiamy to muszą pójść z nami do najlepszego klubu w całym
Londynie.
-No to do 17 mamy czas dla siebie – powiedziałam, i w tym
samym czasie usłyszałam jakże denerwujący dźwięk mojego telefonu, który oznajmi
ł że dostałam smsa.
„Pójdziecie z nami na zakupy ? xoxoxoxoxooxo” – Liam
„Przemyślę to xD :*” – Amy
„Ej no”
„Oczywiście, że pójdziemy. O której ?”
„Za godzinkę w holu <3”
Szybko
obudziłam dziewczyny, które jak dowiedziały się że idziemy na zakupy wyleciały
z łóżek jak oparzone. Muszę zastosować tą metodę jak nie będą chciały wstać…..
Po
porannej toalecie i szybkim śniadaniu postanowiłyśmy pojechać windą na dół.
Niestety spotkałyśmy w niej chłopaków. Samo w sobie nie jest to takie złe
tylko, że windą może jechać maksymalnie 7 osób.
-To ja zejdę po schodach. – powiedziałam i odwróciłam się w
stronę schodów.
-Poczekaj pójdę z tobą, bo jeszcze się zgubisz. – no i tak
już z Liamem udałam się w stronę, wcześniej wspominanych, schodów.
-Liam wiesz, że jutro wyjeżdżam i wrócę dopiero za dwa
miesiące ? – spytałam chłopaka po chwili ciszy.
-Wiem, ale staram się teraz o tym nie myśleć. Tylko o tym,
że za dwa miesiące przylecisz, prawdopodobnie,
na stałe.
-No też prawda, ale za dwa miesiące już raczej nie będziecie
o nas pamiętać – mruknęłam pod nosem.
-Ej nie mów tak ! Nie jesteś jakąś zwykłą dziewczyną którą
da się zapomnieć, przynajmniej nie dla mnie. Nie wierzę w to, że znamy się
dopiero 4 dni, szczerze to wydaje mi się
to głupie i dziecinne, ale także prawdziwe. – powiedział i podszedł do mnie
niebezpiecznie blisko.
-Ale…
-Nie przyjmuję odmowy… - powiedział i delikatnie musnął moje
usta. – Lepiej zejdźmy już na dół.
Kiedy
zeszliśmy po tych niewiarygodnie długich schodach reszta chołoty siedziała
rozwalona na hotelowych fotelach.
-Wy to się musieliście zmęczyć. – zaczęłam się z nich śmiać,
a po chwili dołączył do mnie Liam.
-Spadaj Montgomery ! – powiedziały Carmen
Zakupy
można było uznać za udane. Oczywiście
chłopcy mieli po dwie, trzy reklamówki, a my po dziesięć xD. Miała bym
mniej toreb gdyby Liam nie uparł się
żeby nie kupić mi przepięknej sukienki. Ale kupił mi ją tylko dlatego, że
przegrałam w kamień, papier czy nożyce. xD Sierota forever <3.
Kiedy
tylko każda z nas wybrała sobie sukienkę zaczął się prawdziwy wyścig do
łazienki, bo do umówionego spotkania z chłopcami została nam już jakaś godzina.
Postanowiłam założyć dzisiaj zakupioną sukienkę, a do niej wysokie, kremowe
szpilki. Włosy spięłam w wysokiego koka. Zrobiłam makijaż i byłam gotowa do
wyjścia. Po dojściu pod apartament chłopców byłyśmy zdziwione, ponieważ wszyscy
ubierali już buty.
-Od kiedy to wy tacy punktualni ? – spytała zdziwiona Emily
-Po prostu nie dopuściliśmy Horana do lodówki – odpowiedział
Louis – ślicznie wyglądacie.
-Hahahahhahahahahaha zawsze spoko. Dziękuję.
Postanowiliśmy
iść na pieszo przez co byliśmy pod klubem dopiero po 40 minutach. Pod wielkimi
metalowymi drzwiami ciągnęła się olbrzymia kolejka, więc z dziewczynami stanęłyśmy
zrezygnowane na samym końcu. Nie dane nam było długo tam stać, bo chłopcy zaciągnęli
nas pod wejście i po krótkiej rozmowie z ochroniarzem pozwolono nam wejść.
W
środku panował wielki tłok, a w tle leciała głośna muzyka. Od razu
skierowaliśmy się w stronę stolików w nadziei,
że znajdziemy jakiś wolny. Dzięki bogu nie przeliczyliśmy się.
-Aria chodź po coś do picia. – powiedział Liam.
-Ale czemu ja? – zaczęłam jęczeć
-Bo jak byśmy wysłali kogoś z nich to by wypili wszystko po
drodze.
-Hahahhahahahaha okej.
-Ślicznie dzisiaj wyglądasz. – powiedział kiedy już nieco
oddaliliśmy się od stolika.
-Dziękuję, ty też niczego sobie.
-Hahahha dzięki mała.
-Ej no ! W tych butach mam marny metr siedemdziesiąt!
-Ale bez nich już nie. Poza tym i tak jesteś ode mnie
niższa. I nie możesz zrobić tak – pomimo moich protestów wziął mnie na ręce i
zaniósł aż do baru.
Do stolika wróciliśmy z dwoma
tackami jakiś mocnych drinków. Kiedy zwierzyna rzuciła się na ofiary
(kieliszki) z Liamem wymknęliśmy się na parkiet. Tańczyliśmy ze sobą już dwie
piosenki i w końcu puszczono coś wolniejszego.
Wtuliłam się w tors Liama, zarzuciłam mu ręce na szyję, a on objął mnie
w pasie. Patrzyliśmy sobie w oczy. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie. Świat
dookoła zniknął, nawet dźwięk piosenki został zagłuszony naszymi własnymi
myślami.
-Czyli, że zobaczę cię dopiero w maju ? – spytał, ale nadal
nie odwrócił wzroku.
-Tak. Zaraz po tym jak napiszę maturę, czyli 15 maja.
-To dobrze, bo 10 maja kończymy z chłopakami trasę po Europie
w ciągu której spędzimy ostatnie 10 dni w Polsce…
-O mój boże ! Naprawdę ?! O jezu ! Dlaczego dopiero teraz mi
o tym mówisz ?! O jejku ! – zaczęłam piszczeć jak głupia i prawie się nie
popłakałam ze szczęścia, przez co liam musiał wyciągnąć mnie na zewnątrz.
-Jakoś tak wyszło, że z zapomnieliśmy o tym. Wytłumaczysz mi czemu masz ferie na końcu
marca ?
-Oj długa historia może opowiem ci ją w drodze do
parku. – powiedziałam ruszając w stronę pobliskiego
parku.
-Ej ej ej ! Poczekaj. Zaprowadzę cię w moje ulubione miejsce
!
-Okej, ale mam nadzieję że to nie jest dale… - nie pozwolił
mi skończyć i wziął na barki. – Hahahahhaha ej jak tu wysoko ! xD
-Hahahha nic nie widzę ! Połóż swoje ręce na moich –
zrobiłam jak kazał i splótł nasze palce. – Teraz możemy już iść.
-Skubany !
Szliśmy
sobie, to znaczy Liam szedł dobre 15 minut,
w ciągu których jakieś 100000000 razy byłam narażona na upadek, ale mój mudżyn
trzymał mnie cały czas dzięki czemu skończyło się tylko na gałęzi w oku.
-Hahahhahahaahah przepraszam! – krzyknął i postawił mnie na
ziemi koło małego stawu.
-Hhahahahahhaha nic się nie stało xD. Jesteśmy już ?
-Tak, a co zmęczona ?
-Nawet nie wiesz jak <3
Położyliśmy
się na trawie, nad samy brzegiem. Liam objął mnie ramieniem, a ja już po raz
drugi wtuliłam się w jego tors. Zdecydowanie jest to jeden z najlepszych dni w
moim życiu. Klasycznie cudowną chwilę przerwał nam telefon. Tym razem nie mój
(tsaaaa).
-Musimy już wracać królewno, bo ktoś musi odholować towarzystwo
do domu.
-Czyli, że która jest już godzina ?
-Nie mam pojęcia jak ale z północy zrobiła się nagle 2:30.
Kiedy
udało nam się odstawić wszystkich do apartamentów, pominę już moment Larrego,
okazało się że nasz kochany Haroldzik rozwalił się na dwóch łóżkach.
Zaproponowałam Liamowi żeby na tą jedną noc zamieszkał u nas. Jako że była już
4 rano walnęłam się na kanapie bełkocząc chłopakowi gdzie ma iść. Po chwili poczułam
jak ktoś przerywa mój spokój podnosząc mnie.
-Kim jesteś i co robisz ? – spytałam na wpół przytomna.
-Na imię mam Zygfryd i chcę cię zjeść.
-Hahahaha okej, Liamie.
-Niosę cię na łóżko, bo nie będę spać na materacu kiedy ty
śpisz na kanapie.
-To gdzie ty będziesz spał ?
-Położę się na kanapie.
-Nie ! Jak już leżę na tym wygodnym łóżeczku, z którego nie
mam siły wstać i protestować, rozkazję ci położyć się koło mnie. Przecież sam
nazwałeś mnie królową
-Okejj, okej. Jak dla mnie to dużo lepsza opcja.
***
Podoba się ? mogę liczyć na jakieś komentarze ?
Sukienka Arii <3
środa, 12 grudnia 2012
Rozdział 3
*2
dni później*
Te dwa
dni były cudowne. Całe 48 godzin spędziłyśmy z chłopakami, na oglądaniu
kreskówek, jedzeniu śmieciowego żarcia, no i oczywiście na niekontrolowanych
napadach głupawki. Muszę przyznać, że pomimo naszej krótkiej znajomości
zdążyliśmy się zaprzyjaźnić. Chłopcy okazali się normalnymi, otwartymi i
przyjacielskimi ludźmi, a nie zapatrzonymi w siebie gwiazdeczkami.
Dzisiaj
jest przed, przed ostatni dzień naszego pobytu tutaj. No i dupa, bo potem
wracamy dopiero za dwa miesiące, po maturze, i chłopcy już pewnie nie będą o
nas pamiętać. No, ale trudno. Mamy jeszcze całe dwa dni.
Wypadało
by wstać i zrobić śniadanie tym leniom cuchnącym, które jeszcze pewnie śpią,
ale tak mi się nieeee chceeee. Minęło pół godziny i wstałam, nie budząc reszty,
poszłam się umyć, ubrać i umalować ( http://weheartit.com/entry/18104794/via/StylinsonShipper
). Następnie jak przyzwoity człowiek
udałam się w stronę aneksu kuchennego, ale oczywiście moją przyzwoitość zakłócił
dzwonek telefonu. Na skutek czego jak oparzona wróciłam do pokoju. Nie zważając
już na to czy obudzę dziewczyny, po przeczytaniu wiadomości zaczęłam piszczeć
jak niedorozwinięty psychicznie człowiek.
*Sms*
Liam :3
„Cześć Aria. Robisz coś dzisiaj wieczorem ? Nie ? To dobrze
się składa, bo wychodzisz ze mną wieczorem na kolację. Będę pod twoimi drzwiami
punkt 18:04 ! P.S. nie przyjmuję odmowy.
<3 „
Ja <3
„Oczywiście, że będę gotowa „ – odpisałam.
-Możesz mi wytłumaczyć, dlaczego zostałam obudzona o tak
wczesnej godzinie ( 12: 40 ) i to jeszcze tak brutalnie ? – spytała na wpół
przytomna Carmen.
-IDĘ Z LIAMEM NA RANDKE ! –wykrzyczałam na cały apartament,
po chwili pytając samej siebie czy nie usłyszeli mnie chłopacy nad nami…
-Emily ! Aria nie wzięła dzisiaj leków – Cam krzyknęła w
stronę naszej przyjaciółki która próbowała odciąć się od nas puchową poduchą.
-Ej no ! Ja mówię prawdę ! – oburzona rzuciłam jej telefon.
-… LOOOOOOOOOOOOOOOL !
-Hahahhahaahhhahahahahaha.
-Jezu teraz to już na pewno nie będzie się dało z tobą
wytrzymać. – powiedziała Emily po tym jak pogodziła się z faktem, że już nie
zaśnie.
-Ej no ! W CO JA SIĘ UBIORĘ ?! Do 18 zostało mi tylko 5
godzin ! – zdesperowana podskoczyłam do szafy i zaczęłam wywalać z niej rzeczy.
-To ja może zrobię śniadanie, a ty z Arią wybierzesz jakąś
sukienkę. – powiedziała Carmen przed swoją przyjaciółką, która nie wiem dlaczego była już przy drzwiach i zamierzała
wychodzić.
Po zjedzeniu śniadania zaczęłyśmy intensywne
poszukiwania odpowiedniej sukienki na dziś wieczór. Kiedy już nam się udało
była 17.
-O mój boże! Mam już tylko godzinę! - wykrzyczałam wpadając do łazienki.
Wzięłam szybki prysznic, po którym wyjątkowo nie rozczesałam
włosów, aby zrobiły się urocze loczki. Z wilgotnymi włosami poszłam zrobić
delikatny makijaż, a następnie wysuszyłam włosy i zostawiłam rozpuszczone w (http://weheartit.com/entry/45754142/via/sunshineeana)
takim stanie. Następne w kolejce było ubranie sukienki (http://weheartit.com/entry/8221552)
, oraz założenie butów (http://weheartit.com/entry/23244092/via/erikalydin
) i dobranie akcesoriów. Gotowa do wyjścia byłam równo po godzinie, więc
postanowiłam pokazać się dziewczyną.
-Awwww . Uroczo wyglądasz – powiedziała Emily
-Dzięki <3 – w momencie kiedy to mówiłam zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Oooo to chyba twój….., czekaj jak ty zawsze mówiłaś na jego
zdjęcia ? O, już wiem ! To twój rycerz na białym koniu. – śmiała się ze mnie
Cam
-Zamknij się Fox ! Już
idę ! – krzyknęłam i jak debil pobiegłam otworzyć prawie się wywracając,
przez co całą trójką zaczęłyśmy się
śmiać.
-O proszę jak tu wesoło. – powiedział Liam, kiedy w końcu
doszłam do tych głupich drzwi.
-Proszę nie pytaj dlaczego. – odpowiedziałam zatykając usta
pannie Fox, która z chęciom opowiedziała by mu całą historię.
-Idziemy ?
-Pewnie.
-Tylko gołąbeczki wróćcie o jakiejś przyzwoitej godzinie – a
Carmen dalej się ze mnie śmiała.
-I po raz drugi, zamknij się Fox !
-Hahahahah, nie denerwuj się po prostu jest zazdrosna –
szepnął mi do ucha wywołując tym samym salwę śmiechu. Zostawiając zdezorientowaną Carmen w drzwiach
udaliśmy się w stronę windy.
Pomimo
moich prób wyciągnięcia z towarzysza jakichkolwiek informacji, nie dowiedziałam
się nic, a nic. Po około 15 minutach śmiechu i rozmowy doszliśmy do jakiegoś
uroczego parku. Liam poprowadził mnie na drugą stronę jeziora, które ukryte
było pomiędzy drzewami. Również pomiędzy drzewami ukryta była dróżka, która w
tym momencie dookoła była obstawiona świeczkami, oczywiście o różanym zapachu,
i na jej końcu znajdował się mały kocyk z koszykiem pełnym jedzenia.
-Jejku jak tu ślicznie.
-Udało mi się wyciągnąć od dziewczyn, że zawsze marzyłaś o
pikniku w świetle księżyca.
-Zabiła bym je gdyby nie było tu tak pięknie – powiedziałam
i pocałowałam go w policzek.
Usiedliśmy
na kocu i zabraliśmy się za jedzenie pysznego spaghetti, a po chwili
przerzuciliśmy się na owoce. Liam w pewnym momencie zaczął we mnie rzucać
winogronem więc ja nie pozostając dłużna zaczęłam robić to samo, ale skubany
łapał je do buzi. Śmialiśmy się z siebie dobre pół godziny, po czym chłopak
zaczął mnie łaskotać, jakby mało mi było śmiechu.
-Może zamiast molestować się wzajemnie pogramy w 10 pytań ?
– spytałam jak udało mi się złapać oddech.
-Okej, jaki jest twój ulubiony kolor ?
-Zielony, a twój ?
-Fioletowy, wymarzone imię ?
-Rozalia – Rose, Ulubiona pora roku ?
-Lato *_*, ulubiony deser ?
-Truuuskawki w czekoladzie *_*, jak wyobrażasz sobie idealną
dziewczynę ?
-Lekko pomalowana brunetka, z dużymi brązowymi oczami,
dużymi truskawkowymi ustami i upierdliwą grzyweczką. Jest ona największą
optymistką jaką znam i jest również najcudowniejszą osoba jaką poznałem w swoim
życiu. Idealny chłopak ?
-Hahahahah jaki szczegółowy opis, znam ją ?
-Może potem ci powiem kto to, ale teraz odpowiadaj.
-Brunet z niesfornymi, ale uroczymi włosami. Ma głębokie
brązowe oczy w które można by się wpatrywać godzinami i idealne malinowe usta.
Niesamowity człowiek, przyjaciel, zawsze ci pomoże zawsze pocieszy i trudno nie
zarazić się od niego jego optymizmem. Masz dziewczynę ?
-Potem, też mi powiesz o kim mówiłaś. Nie, nie mam. Masz
chłopaka ?
-Nieeeeee.
-Popatrz, spadająca gwiazda ! – powiedział.
Zamknęłam
oczy, aby pomyśleć życzenie. Czułam na sobie wzrok Liama więc odwróciłam się w
jego stronę otwierając moje oczęta.
Nasze oczy się spotkały. Patrzyliśmy na siebie, zatopieni w kolorach swoich
oczu. W pewnym momencie ja, największa kretynka na świecie, odwróciłam speszona
wzrok.
-Uwielbiam jak się rumienisz – szepną mi do ucha, przez co
stałam się już całkiem czerwona.
Leżeliśmy
tak jeszcze do godziny 24 rozmawiając o wszystkim i o niczym, śmiejąc się ze
wszystkiego i z niczego, rzucając w siebie wszystkim i niczym (hahahahhaah wiem
że psuję nastrój, ale nie mogłam się powstrzymać xD ). Potem postanowiliśmy się
zbierać, tylko i wyłączni, że zaczęło robić się zimno. Szliśmy tak za rękę w
stronę hotelu, ale oczywiście w połowie drogi nie miałam już siły. Na szczęście
mój rycerz na białym koniu wziął mnie na barana i odstawił pod samiuteńkie drzi
apartamentu.
-Dziękuję ci za taki wspaniały wieczór - powiedział
-To chyba raczej ja powinnam
ci dziękować za romantyczną kolację – zbliżyłam się z zamiarem
pocałowania go w policzek, ale ten w ostatniej chwili obrócił głowę i trafiłam
na jego usta. W żołądku zrobiło mi się strasznie gorąco, a motyle zaczęły latać
po całym brzuchu. Nogi się pode mną ugięły kiedy Liam zamiast przerwać
kontynuował ten cudowny moment. Oczywiście jak zwykle ja musiałam zniszczyć
taką chwilę spuszczając wzrok na dół.
-Prze…. Przepraszam – zaczęłam się jąkać i zamiarem wejścia
do apartamentu zaczęłam gorączkowo szukać klamki od drzwi, ale ku moim
zdziwieniu Liam złapał mnie za rękę.
-Nie musisz przepraszać, mi się podobało. – powiedział tuż przy
mojej twarzy.
-Nie powiedziałam, że mi nie, bo nawet nie wiesz jak bardzo.
-Jak opisywałem mój ideał dziewczyny, opisywałem ciebie –
szepnął mi prosto do ucha.
-A mi o ciebie. –
odpowiedziałam jednocześnie wchodząc do apartamentu.
-I opowiadaj jak było ! – krzyknęły dziewczyny zanim jeszcze
zamknęłam drzwi, przez co widziałam jeszcze szeroki uśmiech Liama.
-Cudownie…..
Opowiedziałam
im całą historię, nie pomijając żadnego szczegółu. Widziałam że od momentu
kiedy opowiedziałam o spadającej gwieździe nie mogły usiedzieć na miejscu.
-Ooooo, czyli możemy w końcu mówić do cb Pani Payne ? –
spytała Emily
-Nieeee L,
przecież wyjeżdżamy za dwa dni, a potem wrócimy dopiero za 2 miesiące. Oni już
pewnie zdążą o nas zapomnieć.
-Ale potem zostajemy, mam nadzieję, już na stałe.
-No też prawda. Dobra idziemy spać ! Chociaż i tak pewnie
nie zasnę – powiedziałam pod nosem, ale dziewczyny zdążyły to usłyszeć i
zaczęły się ze mnie śmiać.
***
Mój komputer dalej nie działa, ale doszłam do wniosku, że napiszę ten rozdział jeszcze raz <3 trochę długi mi wyszedł O.o Podoba wam się ? :D
wtorek, 13 listopada 2012
Ej ej ej
niestety nie moge dodawać rozdziałów ponieważ ładowarka od mojego laptopa się przegrzała i jednym słowem nie działa więc nie mam dostępu do moich danych :<
niedziela, 28 października 2012
Rozdział 2
Po
rozpakowaniu się i ogarnięciu była już 22, ale to dla nas wczesna godzina więc
poszłyśmy na spacer.
-Jejku jak ja kocham to miasto – zachwycała się Emily kiedy
szłyśmy w kierunku Big Bena. Gdy już dotarłyśmy na miejsce postanowiłyśmy
usiąść sobie na jednej z ławeczek i napawać się widokiem naszego kochanego
miasta. Niestety nie mogłam się długo cieszyć bo usłyszałam krzyki moich
przyjaciółek.
-Co do… - nie skończyłam, bo dostałam w kark Snieżką. –
Aaaajjj ! Patrz gdzie celujesz ! – krzyczałam do chłopaka który był sprawcą
moich mokrych pleców.
-O jejku. Przepraszam was dziewczyny, ale po prostu macie
podobne czapki do moich kolegów. Naprawdę przepraszam. – zaczął się tłumaczyć nieznajomy
-Nie no spoko.
-O popatrz moi przyjaciele idą. – faktycznie w oddali
zobaczyłam czterech chłopaków zbliżających się w naszą stronę. – Może z racji tego, że jesteście całe mokre
poszły byście z nami na pizze ?
-No nie wiem…
-Pójdziemy. – powiedziały dziewczyny i tym samym czasie
doszli do nas chłopacy.
- Tak w ogóle to jestem Liam, to są Harry, Louis, Zayn i
Niall. – podczas wymieniania
poszczególnych imion każdy nich nam
pomachał.
- Ja jestem Aria, ta dziewczyna ubrana w luźny szary
sweterek i szalik to Carmen, a ta w brązowym swetrze to Emily.
-Miło was poznać tylko szkoda, że w takich okolicznościach –
zaśmiał się Liam
-A tak w ogóle to co się stało ? – spytał Niall – Wiecie co
? Opowiecie w drodze do pizzeri, bo zgłodniałem.
Po
drodze cały czas rozmawiałyśmy z chłopakami Nie mogę uwierzyć, że poznałam One
Direction! Gdybym mogła to skakała bym teraz z
radości jak mała dziewczynka, ale z dziewczynami obiecałyśmy kiedyś
sobie, że jak spotkamy nasze kochane 5 cudów świata to zachowamy spokój żeby
wzięli nas za takie „normalne”.
-O patczcie już jesteśmy – zauważył Haroldzik.
Weszliśmy
do środka i zamówiliśmy pizzę. Nam wystarczały dwie mały ale chłopcy zamówili
ich dla siebie aż siedem, nie wspomnę już o tym, że duże.
-Może opowiecie coś o sobie ? – spytał Zayn
-Więc wszystkie trzy mamy 17 lat i pochodzimy z Narnii tak
zwanej Polską. Przyjechałyśmy tu na tydzień na ferie zimowe w marcu ( nie
pytajcie xD), a potem przylatujemy w maju na całe wakacje. Staramy się o
przyjęcie na nasze wymarzone studiia Londynu . Jesteśmy otwarte, towarzyskie i jak twierdzą
nasi rodzice chore psychicznie ale ciiiiiiii. – opowiedziała im Emily
-Hahahhahahahha, a co chcecie studiować ?
- Ja socjologię, Aria politechnikę wydział lotnictwa, a Cam
fotografię na akademii sztuk pięknych.
-Looooooooooooooooooool jakie ambicje – powiedział Lou z
wielkimi oczami.
-Hahahahhahah to teraz wy opowiedzcie coś o sobie
-Hmm… Więc najmłodszy
z nas jest Hazza, ma 18 lat. Ja, Zayn i
Niall mamy 19, a Louis 21. Mamy wspólnie zespół, One Direciton. Zajelismy
trzecie miejsce w X-Factorze, Simon podpisał z nami kontrakt i tak zaczęła się
nasza kariera która trwa już dwa lata. Spełniamy nasze marzenia i z tym wiążemy
plany na przyszłość. Wszyscy pochodzimy z Anglii, prócz Horanka który pochodzi
z Irlandii. Mamy teraz wolne do końca
marca, a potem jedziemy w trasę po Europie.
Spędzimy tam między innymi 10 dni w Polsce którą zaliczymy jaką ostatnią, a
następnie gdzieś tak w środku maja wracamy do Anglii. –opowiedział Liam
-Aria dlaczego my mamy takie nudne życie ? – spytała się
mnie Carmen
-Nie mam najmniejszego pojęcia, ale wiem, że trzeba to
zmienić, i że powinnyśmy już wracać – powiedziałam parząc na zegarek. Po pięciu
minutach opuściliśmy Nados.
Szliśmy
powoli uroczymi uliczkami w stroną naszego hotelu, bo oczywiście chłopcy uparli
się żeby nas odprowadzić.
-Tu mieszkacie ? – spytał Harry
-Tak, a co ? – odpowiedziała Cam
-Nie no nic takiego tylko, że my też.
-O loooooool naprawdę ?
-Nooooooo. Jak chcecie to będziemy was mogli oprowadzić
jutro po Londynie
-Ooooo to super!
-Tylko musicie nam dać swoje numery. – powiedział Loui kiedy
już byliśmy pod naszym apartamentem. Jak prosił tak zrobiłyśmy.
-POZNAŁYSMY ONE
DIRECTION!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! –
krzyknęłam kiedy już miałam 100% pewności, że żaden z nich tego nie usłyszy.
-To musi być jakiś sen…
-On ma takie cudne oczy…
-A on włosy…
-On jest cały cudowny…
-Jesteśmy głupie…
-A oni są boscy…
-Tak wiem…
Tak
długo nie mogłyśmy uwierzyć w wydarzenia z dzisiejszego dnia, że położyłyśmy
się dopiero o 4 nad ranem. Na dobranoc dostałam
jeszcze sms-a
„Mam
nadzieję, że wyrobicie się do
13
:D Miłych snów xx Liam :3 „
-Kto napisał ? – spytała Em.
-Liam, że mamy być gotowe na 13.
-Okej biczyzzzz.
„Będziemy
gotowe J
Doooobraaaanoooc
czekoladowych
snów ! xD xx”
Rano
wstałam o dziwo wyspana. Przeciągnęłam się i spojrzałam na zegarek.
-Dziewczyny zaspałyśmy ! Jest już 12:00 ! – krzyknęłam i
pobiegłam do łazienki po drodze zabierając ubrania wczoraj przygotowane.
Umyłam
się, ubrałami umalowałam w 15 minut, a pomnie weszła Cam
-Wy się obie umyjcie,
a ja zrobię śniadanie.
-Okej, ale teraz nasza diwa nie wyjdzie stamtąd przez pół godziny – zaśmiała się Em
-Ejjj ! – usłyszałyśmy zza drzwi od łazienki.
-Hahahahhaahahahhahahahahah wybacz.
Po
pół godzinie Emily posła do łazienki, z której wyszła równo z dzwonkiem do
drzwi.
-Hej Harry.
-Hej dziewczyny – przywitał się z każdą z nas
całusem w policzek. – Czekamy na was w holu na dole już 10 min więc pomyślałem,
że przyjdę was obudzić.
-Hahahahhaha nie trzeba wstałyśmy
kulturalnie godzinę temu xD. Wejdź i poczekaj chwilkę już wychodzimy. - powiedziała Carmen
-O Jezu jaki macie śliczny salon…
Mieszkałbym xD
-Nie zachwycaj się już tak, bo
pokój mamy ładniejszy… no może kiedy jest tam czysto xD
-Hahahahahahaha gotowe ?
-Tak.
Wyszliśmy
z pokoju i doszliśmy do wniosku, że nie chce nam się jechać windą i zejdziemy
schodami. Ja taka inteligentna usiadłam na poręczy, ale nie miałam pojęcia jak
się zatrzymać.
-Hahahhaha ty debilu złaź z tego bo zaraz spadniesz! –
krzyczała co mnie Em
-Chciała bym, ale nie wiem jak się zatrzymać!
-Pomóc ci ? – spytał Harold
-Jak bys mógł. Tylko szybko, bo ja jadę co raz szybciej –
powiedziałam, a ten zaczął zbiegać po schodach.
-No i dupa nie dogonię cię. Ej chłopacy złapcie ją tam na
dole ! – krzyknął.
-Hahahahah nie chciało ci się iść po schodach ? – śmiał się
ze mnie Liam
-Hahahhaha zamknij się i mnie złap – powiedziałam kiedy
byłam na samym końcu poręczy.
-Okej i co teraz ?
-Możesz mnie puścić.
-Wrzuć ją do fontanny ! – krzyknęli Zayn i Niall
-Mam lepszy pomysł powiedział z cwaniackim uśmieszkiem –
Dziewczyny czy ona ma łaskotki ?
-Hahahahah ma, i to wszędzie – odpowiedziały mu równocześnie.
-O Hazza jak dobrze, że jesteś. Ja ją trzymam, a ty łaskocz.
-Nie,nie, nie ! O nie ! – zaczęłam się wyrywać – Nie proszę
! To ja już wolę fontannę ! – nie wiem skąd on miał tyle siły ale dalej, pomimo
mojego wiercenia się trzymał mnie w żelaznym uścisku.
-Hahahaha nie wierć się tak, bo czy tego chcesz czy nie
czeka cię tortura zwana łaskotkami.
W tym
momencie Hazza zaczął mnie gilgotać. Jak już dziewczyny powiedziały miałam
straszne łaskotki i to wszędzie. Jak ktoś mnie długo łaskocze, albo sama się
długo smieję to zaczynałam płakać i dusić się.
-Hahahhahaha proszę was…….. – wykrztusiłam pomiędzy jednymi
z ataków Harrego na mnie.
Torturowali
mnie tak jeszcze całe 10 minut do póki nie zaczęłam się strasznie dusić.
-No i foch ! – powiedziałam kiedy
mnie postawili na ziemi. Jak już udało mi się złapać oddech ruszyłam w stronę
drzwi i nie czekając na nich wyszłam przed hotel.
Zwiedzamy
Londyn już od trzech godzin i muszę przyznać, że ledwo co już idę, ponieważ
uciekaliśmy trzy razy przed fankami.
-Widzę, że już ledwo
żyjesz, więc może pójdziemy do Nados ? – spytał Zayn idący koło mnie,
czyli na samym końcu.
-Jestem za, chodźmy ! -
na mojej twarzy momentalnie pojawił się uśmiech.
-Omnomnomnomnomnomn zjaaaadddłłłłbbbyyyyyyymmm sobie coś. –
powiedział Niall, a my zaczęliśmy się z niego smiać.
-Ja bym sobie wypiła latte z podwójną pianką i karmelem na
spodzie *____* - rozmarzyłam się
-Czyli, że już się na nas nie fochasz ? –spytał Liam.
-Jestem bardzo łaskawa więc postanawiam wam wybaczyć.
-Dziękuję ci łaskawa pani. –
powiedział i wziął mnie na ręce.
-Hahahaahhaha, ale pusć mnie !
-Nie ! Zaniosę cię tak do
kawiarni w której dam ci coś do zjedzenia, bo jesteś za chuda, a potem do
pokoju ! W ramach przeprosin oczywiście.
-Hahahhahaha mi tam pasuje. No
może prócz tej drugiej opcji.
-Z zaniesieniem cię do pokoju ?
-Nie, z jedzeniem.
-Nie ma nawet takiej opcji żebyś czegoś
nie zjadła.
-No, ale ja nie jestem głodna !
-To bądź. – powiedział i zaczął biec, przez co ja się darłam
jak debil, że mnie upuści i ma zwolnić xD
W
restauracji czy tam kawiarence ( nie wiem do czego to zaliczyć xD )
przesiedzieliśmy coś około dwóch godzin, bo Liam oczywiście musiał wepchać we
mnie całą miskę spaghetti. Tylko, że normalnie
pół nawet nie zjadam.
-Przez ciebie mi nie dobrze! – powiedziałam do niego.
-Przecież to był porcja dziecięca !
-No i co z tego ? Ja tyle nigdy nie jem !
-Oj tam, ale jak będę cię niósł to weź rzygaj na Louisa.
-Hahahahhahaha okej xD
-Ejjjj no ja to słyszę – obraził się, ale jak dałam mu
całusa w policzek to od razu mu przeszło.
Do
pokoju wróciłyśmy około północy, a jako, że to dla nas wczesna godzina przed
snem jeszcze poplotkowałyśmy i doszłyśmy do wniosku, że One Direction to
naprawdę cudowni przyjaciele. Pomimo tego, że znamy się od wczoraj możemy już
ich tak nazwać. Mają cudowną osobowość
przez co strasznie przyciągają do siebie ludzi. Nie da się też ukryć, że każda
z nas ma swojego ulubieńca. Emily, Louisa z którym cały czas rozmawia przez telefon
jak nie ma go koło niej, a Carmen Harrego z którym ciągle smsuje.
***
Więc tak jak powiedziałam dodaję nowy rozdział, ale jeżeli nie będzie pod nim co najmniej 3 komentarzy nie będzie też rozdziału. :)
Ubranie Cam :)
Co tam u was ? :D
sobota, 20 października 2012
Rozdział 1
Udało nam się! W końcu spełniamy swoje marzenia… No tak wybaczcie, ale zapomniałam się przedstawić. Nazywam się Aria Montgomery i pomimo swojego nazwiska pochodzę z polski, mam 17 lat i jestem nie ogarniętą, ciekawą wszystkiego, ambitną, zwariowaną, otwartą, szaloną i skromną dziewczyną. :D Teraz robię wszystko na spontana, ale dokładnie wiem, że chcę dostać się na studia do Londynu na politechnikę wydział lotnictwa. Okej koniec tego gadania. Wspomnę tylko, że jestę Directionę od 21 listopada 2011 rorororoororokou :D. Teraz pora na moje przyjaciółki. Carmen Fox także jest z polski i ma 17 lat. Jej pasją jest fotografia. Swoją lustrzankę zawsze nosi i w torebce, potrafi zrobić ci zdjęcie kiedy kichasz, a ono i tak będzie świetne. Jest najbardziej zwariowaną, towarzyską, otwartą i pomysłową dziewczyną na świecie. Jej marzeniem jest studiować fotografię na akademii sztuk pięknych po to by następnie pracować dla jakiejś gwiazdy. Directionerką została przeze mnie, bo to ja ją tym zaraziłam w marcu tego roku. Emily Fields jest w naszym wieku i też pochodzi z Narnii zwanej Polską. Pragnie studiować socjologię na jednym z Uniwersytetów Angielskich, a następnie pracować w prywatnym przedszkolu. Jest miłą, towarzyską, otwartą, zwariowaną, pomysłową i trochę stukniętą ( zresztą jak my trzy ) osobą. Także jest Directionerką i także ja ją zaraziłam Direction Infection w grudniuuu dwa tysiące jedenastegogogogo rokuuuuuuu. :D Moim ulubionym cudem świata i przy okazji mężem jest oczywiście Liam, Carmen Harry, a Emily jej supermen.
Okej to na czym skończyłam ? No tak. Właśnie w tej chwili spełniamy nasze marzenia, boooo… dosłowni minutę temu wylądowałyśmy w Londynie. ROZUMIECIE TO ?! JESTESMY ! W ! LONDYNIE ! AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA ! Okej Aria oooogaaaarrr ! Wdech, wydech, wdech, wydech. Hahahhahahaha beka beka bekaaaaaa. Okej więc przyjechałyśmy do tego raju na ziemi na tydzień z racji tego, że mamy ferie zimowe…
-ARIAAAAAAAA- wykrzyczałam mi Emily do ucha. – Ziemia do Ari !
-Poczekaj ja to zrobię. – zanim zdążyłam zaprotestować dostałam z liścia od Carmen
-No dzięki wiesz.
-Wybacz ale musiałam to zrobić, bo znowu rozmarzyłaś się o Liamie którego nie spotkasz jak będziesz tu tak stać.
-Ołkej biczyz. Wybaczam ci xD. No to teraz chodźcie do taksówki, bo musimy przecież iść na zakupy ! I potem jeszcze wieczorem na spacer w świetle księżyca…
-I usiąść sobie w jakiejś uroczej kawiarence, pić czekoladę i podziwiać Londyn o zmroku – zaczęłyśmy się z Em rozmarzać co zazwyczaj źle się kończyło.
-Loooooooool rzygam tęczom ! – i oczywiście jak zawsze ktoś musiał nam przerwać
-Wiecie co jest najlepsze ? – spytałam
-Dajesz. – odpowiedziały razem.
-To, że przez następne 7 dni będziemy chodziły po ślicznych uliczkach, słuchały brytyjskiego akcentu i może spotkamy One Direction. CO JAK LIAM MNIE POKOCHA ?! ALBO JAK OSWIADCZY MI SIĘ ?!
-Hahahahhahahha weź się ogarnij plepsie.
Tak jak zaplanowałyśmy tak też zrobiłyśmy. Po 30 minutowej jeździe i podziwianiu widoków za oknem dotarłyśmy do hotelu. Zbierałyśmy na ten wyjazd przez dwa lata przez co właśnie stałyśmy pod najlepszym pięcio gwiazdkowym hotelem w całym mieście.
-Loooooool, ale tu cudownie – zachwycała się Cam po wejściu.
-Nigdy nie byłam w tak ślicznym, a zarazem nowoczesnym hotelu.
-Okej ogaaaaar. Trzeba iść zameldować się do recepcji i odebrać kartę do apartamętu. – o dziwio ogarnęłam się jako pierwsza. O loooooool co się ze mną dzieje O.o
Poszłyśmy do recepcji, aby odebrać karty. Nasze „mieszkanko” znajdowało się na 4 piętrze. Gdyby nie winda nie weszła bym po schodach. xD Po przekroczeniu progu stanęłyśmy jak wryte. Usłyszałam jak dziewczyną torebki z rąk wypadają ( moja wisi na pasku xD ). Stałyśmy w dość dużym salonie którego jedna ze ścian jest całkowicie oszklona i rozciąga się z niej widok na panoramę Londynu. Z salonu odchodziły trzy pary drzwi. Postanowiłyśmy otworzyć pierwsze lepsze i jak się okazało znajdował się tam nasz pokój. Pod ścianą stały trzy łóżka, a koło każdego z nich mała szafka nocna. Poo drugiej stronie na beżowej ścianie wisiała plazma a pod nią stała duża półka na której poustawiane były przeróżne filmy. W kącie stały dwie duże szafy. Nie zabrakło też wyjścia na balkon. Z pomieszczenia odchodziły jeszcze jedne drzwi prowadzące do łazienki, a drzwi w salonie prowadziły do malutkiej kuchni.
-Warto było zbierać przez te dwa lata. – powiedziała Carmen
-O looool nie spodziewałam się tego.
-Ej wiem, że tu jest cudownie, super, świetnie, ale pamiętacie o naszych walizkach które ostały gdzieś tam w holu ? – spytała Em
-O kurde ! – jak oparzone wyleciałyśmy z pokoju w poszukiwaniu naszych bagaży.
***
Aria <3
Carmen <3
Emily <3
Więc o to jest 1 rozdział. Mam nadzieję, że wam się spodoba :D. Nie wiem czy wgl pojawi się następny, ale mam nadzieję że tak. Jak by co to postaram się go wstawić w następną niedzielę. :) podoba wam się początek ? Może nie za długi, ale zawsze coś :D
Subskrybuj:
Posty (Atom)